poniedziałek, 10 grudnia 2012

#28

Spacerowałam sobie zaśnieżonymi ulicami Londynu. podziwiając widoki, wszystko było takie świąteczne. Pełno lampek, choinek, śniegu, prezentów i nawet co jakiś czas można było wpaść na jakiegoś mikołaja. W radiach leciały świąteczne piosenki, a ludzie szykowali się do tego magicznego okresu. Tylko ja bezsensownie przyglądałam się temu. Już dawno temu kupiłam te trzy prezenty, nie musiałam robić nic więcej bo święta i tak spędzę w domu. Kate wyjeżdża do domu, Liam z Daniell jadą do swoich rodzin. Oczywiście cała trójka chciała mnie zabrać, ale się nie zgodziłam. Postanowiłam w wigilię spędzić sama. Nie   chciałam się do nikogo wpraszać. Chociaż wiem, że nikt by się nie obraził to ja uważam, że święta spędza się z rodziną. Której ja o prostu nie mam. Oczywiście Liam, Kate i Daniell są dla mnie bardzo ważni, ale chodzi mi o taką prawdziwą rodzinę. I nie mówię tu o prawnym punkcie widzenia bo z tego punktu miałam rodzinę. Liam stwierdził, że nie pozwoli mi mieszkać w domu dziecka więc adoptował mnie. Jednak mimo tego jednego papieru nasze stosunki nie zmieniły się i nadal jesteśmy przyjaciółmi. Tylko od czasu do czasu żartujemy sobie z tego. Mogło by się wydawać, że wszystko zaczęło się układać, ale tak nie jest. Ja cały czas czuję tą okropną pustkę. A teraz gdy wszyscy szykują się do świąt to jest jeszcze silniejsze. Zostaję sama dobrze wiem, że sama się na to zgodziłam jednak źle się z tym czuję. Jest mi tak smutno, wszyscy dookoła się cieszą, a ja chodzę bezsensownie przyglądając się i myśląc, że może w ten sposób choć odrobina ich szczęścia spadnie na mnie. Jednak im dłużej im się przyglądam tym gorzej się czuję. Już niedługo moje urodziny, postanowiłam się wyprowadzić chociaż wiem, że nie jestem na to gotowa. Bardzo często mam momenty załamania i wtedy pomaga mi sama myśl, że mieszkam z kimś i mogę się do kogoś przytulić. Oczywiście tego nie robię, nie chcę pokazywać swojej słabości. Chcę, żeby myśleli że jest dobrze wtedy nie będą się mną zamartwiać. Moje przemyślenia przerwał telefon
-Rose jesteś pewna że nie chcesz jechać?-spytał Liam
-przecież mówiłam wam, że siostra taty zaprosiła mnie do nich na wigilię-skłamałam. Przecież musiałam wcisnąć im jakiś kit bo inaczej nie zostawiliby mnie samej.
-na pewno??-spytał po raz setny
-tak-powiedziałam stanowczo
-zaraz będziemy wyjeżdżać przyjdziesz się z nami pożegnać?-zadał kolejne pytanie.
-jestem daleko, nie chcę żebyś cię na mnie czekali. Wesołych świąt -powiedziałam i się rozłączyłam. To było oczywiście kolejne kłamstwo. Tak naprawdę byłam prawie pod domem ale nie chciałam patrzeć jak odjeżdżają bo pewnie pękłabym i pojechała z nimi. A wiem, że nie powinnam. Dlatego postanowiłam się jeszcze przejść. Nie patrzałam gdzie idę, pozwoliłam nogą nieść mnie gdzie chcą. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to był zły pomysł bo znalazłam się pod domem chłopaków. Spanikowałam i chciałam uciekać, ale po chwili przypomniałam sobie, że słyszałam jak Liam rozmawiał z Daniell i mówił że wszyscy już wyjechali. Delikatnie otworzyłam furtkę i weszłam do ogrodu. Uśmiechnęłam się wspominając to jak się tu bawiliśmy, albo jak pierwszego dnia wrzucili mnie do basenu. Pamiętam też jak byłam do nich nastawiona na początku. Teraz wszystko się zmieniło. Kocham ich i myślę, że zawsze zostaną w moim sercu. Wiem, że wcześniej mówiłam coś innego jednak kilka dni temu zdałam sobie sprawę , że są dla mnie zbyt ważni bym potrafiła zapomnieć. Dużo przy nich przeszłam, nawet za dużo. O tym nie da się ta po prostu zapomnieć, zdałam sobie sprawe że nie chcę. Nie chcę zapominać. Chcę móc usiąść na kanapie i wspominać z uśmiechem na ustach zawsze uśmiechniętego Louisa, który gotowy jest zabić za marchewki jednak mi je podarował. Wiecznie głodnego Nialla, któremu można zaufać i wypłakać się na ramieniu bo jest wrażliwy. Niby twardego bad boya a jednak dobrego, troskliwego  przyjaciela Zayna. Kochanego Liama, któremu zawdzięczam bardzo wiele z tego co osiągnęłam. Pomógł mi i cały czas jest gotowy pomagać dalej. No i na koniec Harrego. To jego polubiłam najbardziej, nie wiem dlaczego może przez te jego loki. A może dlatego, że potrafi rozbawić, ale też pocieszyć w trudnych sprawach. Zawsze jest go pełno i zarazą wszystkich swoją pozytywną energię. Potrafi też być ostry a nawet nad opiekuńczy. Jest też bardzo wrażliwy.
Zdałam sobie sprawę, że bardzo za nimi tęsknie, to oni pokazali mi prawdziwą przyjaźń. I z rozkapryszonego zespoliku przeszli w moim sercu do prawdziwych przyjaciół.
Podeszłam do dużej, bujanej huśtawki. Przejechałam palcami po jej brzegach. Tutaj pierwszy raz zasnęłam o objęciach Harrego. To było po tym jak urządziliśmy sobie grilla, a chłopcy zatrzasnęli mnie i Harrego na dworze. Na to wspomnienie uśmiech wkradł mi się na usta.
-kogo ja tu widzę?-usłyszałam wesoły głos Louisa. Przestraszyłam się, miało tu nikogo nie być.
-cz...cześć-powiedziałam odwracając się i lekko się uśmiechnęłam. Nie wiedziałam co on zrobi, sama stałam w miejscu nie ruszając się. On w jednym momencie pokonał odległość która nas dzieliła i mocno mnie przytulił. Odetchnęłam z ulgą,
-stęskniłem się-powiedział-co ty tu robisz?
-właściwie to znalazłam się tu przez przypadek, a ty? Nie powinieneś być Eleanor u jej rodziców?
-pokłóciliśmy się -powiedział smutno
-przykro mi, ale nie martw się pogodzicie się-chciałam go pocieszyć
-nie wydaje mi się, zdradziła mnie-powiedział zaciskając pięść. Po chwili rozluźnił ją, a w jego oczach można było zobaczyć łzy. Przytuliłam go bardzo mocno. Nie mówiłam nic, bo nie ma odpowiednich słów do wypowiedzenia w takiej chwili. On wtulił się we mnie i staliśmy tak przez chwilę w ogrodzie. Kiedy Louis już się uspokoił weszliśmy razem do domu. Gdy przekroczyłam próg zalała mnie kolejna fala wspomnień. W domu nic się nie zmieniło, czułam się tak jakbym wróciła tam po długim spacerze a nie po wyprowadzce.
-zostaniesz ze mną?-spytał
-nie jedziesz do rodziny?-spytałam zdziwiona
-nie, wiesz umówiłem się z mamą że razem z El przyjedziemy w drugi dzień świąt. Jeśli przyjechałbym dzisiaj sam, musiałbym się tłumaczyć a nie chcę ich okłamywać.
-rozumiem, chętnie z tobą zostanę-powiedziałam uśmiechając się -to co robimy??
-zacznijmy od tego, że opowiesz mi co u ciebie-powiedział siadając na kanapie. Usiadłam obok niego.
-nie wiem czy chcę o tym mówić-powiedziałam smutno i spuściłam głowę. Poczułam, że Louis obejmuje mnie ramieniem.
-nie chcę naciskać, ale myślę że jak się otworzysz to będzie ci lepiej-powiedział i uśmiechnął się zachęcająco. Tak właśnie opowiedziałam mu całą historię. O tym jak było mi u taty, o wizycie na ich koncercie. Pomijając rozmowę z Paulem. Później przyszedł czas na smutniejszą część, opowiedziałam mu o śmierci taty i tym co się działo, że zamieszkałam u Daniell.  Powiedziałam mu też że spotkałam Harrego, a na koniec przyznałam się , że okłamałam Liam co do świąt.
-to bardzo długa historia-powiedział-przykro mi z powodu tego co się stało.
-zmienimy temat?-poprosiłam
-jasne, ciekaw jestem dlaczego ani Liam ani Harry nie wspominali o tym, że tutaj jesteś.
-no wiesz Liama prosiłam o dyskrecje, a jeśli chodzi o Harrego to nie wiem.
Rozmawialiśmy bardzo długo, on opowiadał mi jak zaczęło się psuć pomiędzy nim a Eleanor. Później włączyliśmy film. To byłą komedia, od razu poprawił nam się humor.
-wiesz co będę już wracać-powiedziałam patrząc na dwór. Było już ciemno i na pewno późno.
-nie! zostań na noc, obejrzymy jeszcze coś?-powiedział z uśmiechem. Zgodziłam się.
Wigilia nie była taka zła. Mimo tego, że nie spędziliśmy jej tak jak wszyscy to było bardzo fajnie. Cieszyłam się, że tutaj przyszłam. Jednak później przyszły wątpliwości. Przecież miałam zacząć żyć bez nich, a spędziłam Wigilię z Louisem. Sama nie wiedziałam już co robić. Nie potrafiłam podjąć decyzji. Chyba nie dorosłam jeszcze do tego by samej decydować o swoim życiu.



----------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was kolejny rozdziałem ;)
Wiem, że pod ostatnim postem zastanawiałam się nad zawieszeniem, ale to już nieaktualne.
Posłuchałam się rady jednej z was i teraz będę pisać dla siebie a nie dla ilości komentarzy. Kocham pisać na blogu, stał się dla mnie bardzo ważny więc nie martwcie się nie zawieszę go ^^
Jak się podoba?
Czekam na opinie ;)

5 komentarzy:

  1. Świetny rozdział ; )
    Bardzo bym chciała, żeby ona do nich wróciła, żeby była z Harry'm.
    Pisz dalej, czekam na nowy rozdział ; )

    OdpowiedzUsuń
  2. kolejny niesamowity rozdział!
    poważka
    mówię seryjnie
    uwielbiam cię za tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. A co mnie się najbardziej spodobało? Zdjęcie 1D w wersji "Christmas". Mistrzostwo świata! <3

    Oczywiście, dodaję się do obserwujących. Muszę nadrobić zaległości, bo widzę że przede mną prawie 30 rozdziałów ;>
    Buziaki :*

    ill-change-my-mind.blogspot.com
    my-world-my-pasion-my-life.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałabym cię zaprosić na mojego nowego bloga. Może nie o 1D, choć oni też się tam pojawią, ale o codziennym życiu, o tym co dla nas ważne... Mam nadzieję, że i ty podzielisz się ze mną kawałkiem swojego świata :)
    Blog w dwóch wersjach językowych - polskiej i rosyjskiej

    http://my-world-my-pasion-my-life.blogspot.com/
    http://moy-mir-moya-strast-moya-zhyzn.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Na samym początku chciałabym Cię bardzo przeprosić za to właśnie, że nie komentowałam, ale mam masę nauki w liceum, że czasami tylko wchodzę na laptopa, nie mówię już o czytaniu wszystkich blogów, ktróe również zaniedbałam. Bardzo lubię Twoje opowaidanie, od samego początku przypadło mi do gustu, a historia Rose jest bardzo ciekawa, a Ty piszesz świetnie, co tu więcej dodawać. Pozdrawiam, żczyę głowy pękającej od pomysłów i czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń