wtorek, 4 grudnia 2012

#26

Budząc się następnego dnia miałam nadzieję, że to był tylko sen. Głupi, nieprawdziwy sen. Rozejrzałam się i zauważyłam, że nie jestem u siebie. Wtedy byłam już pewna,  że to nie sen. Poczułam niemiłe ukłucie w żołądku, znów miałam ochotę się rozpłakać tylko że nie miałam już na to siły. Bezsilnie upadłam na łóżko. W mojej głowie kłębiły się myśli, a w środku paliła się nadzieja że on jednak żyje. Zaraz wejdzie do mojego pokoju i powie z uśmiechem że śniadanie czeka na stole. Próbowałam zaprzeczyć, wyrzucić ze swojej głowy myśli, że tata już nie żyje. Jednak to ciągle wracało jeszcze mocniej uderzając o moje serce. faza płaczu zmieniła się w złość. Zaczęłam rzucać poduszką, uderzać dłońmi w ścianę. Po chwili do pokoju ktoś wbiegł i złapał mnie w pasie. Ja uderzałam go pięściami po torsie.
-spokojnie Rose-powiedział. Poznałam ten głos, uspokoiłam się i przetarłam załzawione oczy. Zobaczyłam zmartwioną twarz Liama. Wtuliłam się w niego i poczułam, że znów się rozklejam. To było silniejsze ode mnie. Liam zaczął mnie delikatnie kołysać w prawo i w lewo gładząc moje plecy dłonią. Kiedy już się trochę uspokoiłam, zapytałam
-co ty tu robisz?
-dowiedziałem się wszystkiego od mojej mamy i przyjechałem. Nie mogłem zostawić cię z tym samej-powiedział przyjaźnie uśmiechając się do mnie.
-ale dlaczego?-spytałam bo nie rozumiałam przecież Paul mówił, że jest im lepiej be ze mnie.
-bo jesteś dla mnie ważna-powiedział i mocniej mnie przytulił. I wtedy w tym całym smutku poczułam małą iskierkę szczęścia.
-dziękuję-odpowiedziałam. 
Przez cały dzień Liam próbował mnie pocieszać, opiekował się mną, rozmawiał ze mną. Jeśli rozmową można nazwać to, że on mówi a ja milczę. Mimo tego, że się starał ja i tak nic nie zjadłam ani nie wyszłam z pokoju. Nie chciałam wracać do swojego domu, tam wszystko przypominałoby mi o tacie. Wiem bo już raz to przechodziłam. 
Tak mijały dni za dniami, nie poszłam nawet na pogrzeb. Nie czułam się na siłach, cały ten dzień przepłakałam nie wpuszczając do siebie nikogo.  Dopiero po pewnym czasie zaczynałam czuć się trochę lepiej, jednak kiedy Liam wyjechał ( musiał wracać do chłopaków, fanów) znów zaczęłam się staczać. 
Ale pewnego dnia wstałam inna, nie byłam już zrozpaczona. Nadal było mi smutno, lecz przypomniałam sobie co powiedziała mi mama, kiedy jako małe dziecko zapytałam o tatę 
" Pamiętaj o tym, że mimo tego iż nie ma go z nami to on i tak cały czas jest przy nas. Pilnuje nas i jeśli będziemy go potrzebować to przyjdzie i pomoże nam" . 
Miała racje, kiedy go potrzebowałam, zjawił się i zabrał mnie do siebie. Tego dnia postanowiłam zacząć wszystko od nowa. Znowu. Było bardzo wcześnie więc wszyscy spali. Ja nadal mieszkałam u Kate. Wróciłam do domu.  Drżącymi dłońmi tworzyłam drzwi , weszłam do środka jednak czułam że moje nogi są jak z waty. Chodziłam po domu i przypominałam sobie, wspominałam z uśmiechem na ustach i łzami w oczach. Później weszłam do pokoju przebrałam się, wzięłam prysznic. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam jakiegoś faceta.
Miał może z 30 lat, ubrany był w garnitur. 
-kim pan jest?-spytałam
-jestem przyjacielem twojego taty, posłuchaj on sprzedał ten dom kilka dni przed śmiercią. Jego nowi właściciele przyjadą tutaj dzisiaj. Wiem, że to zabrzmi okrutnie ale musisz się wyprowadzić-powiedział, a ja myślałam że żartuje
-dlaczego go sprzedał?
-miał problemy finansowe musiał to zrobić
-dziękuje za informacje, dowidzenia-powiedziałam i zamknęłam drzwi. Byłam zła, że tata nic mi o tym nie powiedział jednak po chwili to minęło. Znów poczułam, że tracę grunt pod nogami, nie wiedziałam co mam zrobić. Ale nie miałam wyjścia, zaczęłam się pakować, nie było tego dużo bo większość rzeczy taty zabrała jego siostra. Spakowałam tylko siebie do jednej dużej walizki i wyszłam z domu. Klucze zaniosłam sąsiadom i udałam się w kierunku hotelu. Nie chciałam wpraszać się do Kate i tak długo u niej siedziałam a innego wyboru nie miałam. Na szczęście tata zostawił trochę pieniędzy na moim koncie więc mogłam zapłacić za nocleg. Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam na cmentarz. Było mi ciężko ale wiedziałam, że muszę. Po drodze kupiłam znicz i paczkę zapałek. Ręce bardzo mi się strzęsły, ledwo co zapaliłam znicz. Siedziałam tam bardzo długo "rozmawiając" z tatą. Zaczęłam odczuwać zimno więc skierowałam się w stronę hotelu, ale po drodze przypomniałam sobie, że zostawiłam  w domu zdjęcie na którym jestem ja, mama i tata. Dziwnie się czułam pukając do drzwi domu, w którym jeszcze niedawno mieszkałam. Otworzyła mi starsza pani
-chciałam zapytać czy nie znalazła pani może zdjęcia w moim pokoju?-zapytałam  szybko i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że ta  pani nie wie o czym mówię. Wszystko jej wytłumaczyłam a ona wpuściła mnie do domu i kazała chwilkę zaczekać. Chwilę później ukazała się w pokoju ze zdjęciem. Bardzo się ucieszyłam podziękowałam i wyszłam z domu. Przed bramą wpadłam na Liama, który jak mnie poznał, mocno mnie przytulił
-martwiłem się, zabrałaś wszystkie rzeczy i uciekłaś. Nie odbierałaś telefonu-powiedział
-musiałam się wyprowadzić bo to nie jest mój dom, tata go sprzedał, a nie odbierałam bo zostawiłam telefon hotelu.
-dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie albo Kate?
-nie chciałam was martwić jestem już duża i dam sobie radę-powiedziałam. Liam był bardzo zdziwiony to normalne przecież jeszcze wczoraj wypłakiwałam się u Kate. Liam odprowadził mnie do hotelu cały czas przekonując mnie, że mogę zamieszkać z nim i chłopakami
-Liam posłuchaj ja nie chcę do tego wracać i znowu mieszać wam w życiu-powiedziałam. 
-a jeśli my chcemy, żebyś wróciła?-spytał-posłuchaj Rose jesteś dla nas ważna. Zespół po twoim odejściu nie może się otrząsnąć
-Paul mówił coś innego-powiedziałam do siebie, jednak Liam to usłyszał.
-kiedy rozmawiałaś z Paulem o co ci powiedział?
-po koncercie, powiedział że od kiedy mnie nie ma jest wam lepiej-nie wiem dlaczego to powiedziałam.
-to nie prawda jest odwrotnie, Harry kompletnie się załamał, Zayn cały czas powtarza że to jego wina Louis przestał tyle żartować a Niall mało je. -powiedział Liam.
-posłuchaj ja nie chcę wracać-powiedziałam. Nie byłam gotować znów się w to mieszać i przechodzić tego od nowa. Cały czas zależało mi na loczku i bałam się z nim spotkać. 
-to możesz zamieszkać u Daniell, ona na pewno się zgodzi, chłopcy nie dowiedzą się że wróciłaś, a ja będę spokojny że wszystko u ciebie ok. proszę cię-powiedział
-Liam...
-Rose musisz ze mną wrócić nie zostawię cię tak. Kate też zabiorę jeśli chcesz?-po wielu namowach zgodziłam się i dwie godziny później siedzieliśmy w trójkę w samolocie do Londynu.

------------------------------------------------------------------------------------
Hey, Hej Hello!
Wracam z nowym rozdziałem, jak wam się podoba???

Czytasz = komentujesz

2 komentarze:

  1. niesamowite <3
    czekam nn *_*
    wow normalnie amazing ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetneeeeeee *,* Teraz czekam na wielki powrót Rarry'ego :D <3
    Zapraszam do mnie :*
    1d-make-me-happy.bloog.pl

    OdpowiedzUsuń