środa, 26 grudnia 2012

#30

Już dzisiaj Sylwester. Ostatnie kilka dni spędziłam na urządzeniu się w moim nowym-starym domu. Tak dziwnie to brzmi ale tak jest. Wiecie co wyjeżdżając stąd marzyłam by jak najszybciej tutaj wrócić i zamieszkać samemu. wtedy byłam typem samotnika, wolałam słuchać muzyki i rozmyślać niż rozmawiać z innymi. Jednak ten czas spędzony z chłopakami, tatą  i Kate zmienił mnie. Uświadomiłam sobie, że do pełni szczęścia potrzebuję przyjaciół, kogoś bliskiego. Teraz kiedy wieczorem wracam do pustego domu czuję się fatalnie. Mam ochotę rzucić się na łóżko i wypłakać. W sercu mam wielką pustkę, brakuje mi kogoś z kim mogłabym porozmawiać, pośmiać się lub poleżeć w ciszy. Życie w samotności jest największą karą jaką można otrzymać, a ja wybrałam je z własnej woli.
Przez ten czas Liam odwiedził mnie kilka razy w nowym domu, ciągle przekonywał mnie że mogę do nich wrócić, jednak nie chciałam. Wiem, że zaprzeczam sama sobie jednak zawsze kiedy mnie o to prosił włączała się we mnie blokada, przez którą nie mogłam zgodzić się na propozycję Liama. Aż do wczoraj.
Miałam wolny dzień, spędziłam go na rozmyślaniu o swoim życiu. Możecie uznać to za żałosne, ale ta czynność stałą się już dla mnie normalna. Wczoraj uświadomiłam sobie, że ciągle myślę czy nie dać im szansy. Czy nie wrócić i nie odnowić przyjaźni. Jednak za każdym razem mam wątpliwości i zostaję w miejscu nie czyniąc żadnego kroku. Stoję na skrzyżowaniu i nie umiem wybrać drogi. Zdałam sobie też sprawę, że jeśli nie spróbuje to dalej  będę nad tym rozmyślać. Dlatego postanowiłam przyjąć propozycję Liama i spędzić Sylwestra z chłopakami. Oczywiście nie tylko z nimi, będzie tam też masa innych ludzi. Lecz uważam że to jest dobry pierwszy krok.
Właśnie szykuję się do wieczoru, Liam ma przyjechać po mnie za dwie godziny.  A ja jestem w kompletnej rozsypce, nie mam pojęcia w co się ubrać. To moje pierwsze spotkanie z nimi od bardzo dawna. Chcę zrobić dobre wrażenie. Liczę też...właściwie sama nie wiem na co, na zainteresowanie ze strony Harrego? Nadal mi na nim zależy i źle się czuję z faktem, że on prawdopodobnie kogoś ma. No przecież wtedy przyszedł do butiku kupić coś dla dziewczyny. W końcu zdecydowałam się na delikatną sukienkę w kolorze brzoskwini i różu. Do tego założyłam czarne szpilki. Zrobiłam delikatny makijaż i dobrałam biżuterię. Nie chciałam się zbyt stroić, ale chciałam też wyglądać dobrze. Gotowa zeszłam na dół i zdenerwowana czekałam na Liama. Stresowałam się tym wieczorem nawet bardzo, chłopcy nie wiedzieli, że przyjdę więc ja nie wiedziałam czy się ucieszą. Liam chciał zrobić im niespodziankę, a ja się zgodziłam. Dzięki temu miałam choć odrobinę poczucia, że mogę się ostatecznie wycofać. Jednak Liam tyle razy pokazywał mi ile to dla niego znaczy, że nie miałabym serca zrezygnować. Chwilę później usłyszałam dzwonek do drzwi. Otworzyłam i zobaczyłam Liama w garniturze. Muszę wam powiedzieć, że wyglądał mega seksownie, szczęściara z tej Daniell. Brunet jest naprawdę wspaniałym facetem, cieszę się że mam takiego kuzyna.
-cześć-powiedział, ja przytuliłam go na powitanie i wpuściłam do środka.
-chcesz się czegoś napić?-spytałam z grzeczności, chociaż tak naprawdę chciałam być już w domu Harrego i mieć z głowy przywitanie.
-nie dziękuję, widzę że się stresujesz?-spytał z uśmiechem
-trochę-odpowiedziałam ubierając się.
-nie masz czy, chłopcy na pewno się ucieszą i będzie tak jak kiedyś. Zobaczysz -pocieszył mnie.
Chwilkę później siedzieliśmy już u niego w samochodzie. Droga minęła bardzo szybko, w końcu nie mieszkałam tak daleko. Liam cały czas zapewniał mnie, że będzie dobrze ale ja i tak miałam wątpliwości. Czułam się tak jak wtedy gdy jechałam do nich po raz pierwszy. Tylko, że teraz bardziej zależało mi na tym by mnie miło przyjęli. Kiedy zapakowaliśmy na posesji czułam że serce podeszło mi do gardła. W momencie moją głowę zaprzątnęły wątpliwości. Jednak teraz nie mogłam się już wycofać, właściwie to nie chciałam. Czułam się szczęśliwa pomimo tego uczucia strachu. Znowu stałą przed drzwiami domu w którym wiele przeżyłam. Ogarniała mnie radość, że mogę tu znowu być. Brunet zadzwonił do drzwi, w których chwilę później pokazał się Niall. Uśmiechnął się do kolegi, a kiedy jego oczy napotkały mnie przybrał zdziwiony wyraz twarzy jednak momentalnie mnie przytulił. Odetchnęłam z ulgą i wtuliłam się w niego.
-tak się cieszę, że cię widzę-powiedział blondynek.
-ja też nawet nie wiesz jak bardzo-odpowiedziałam z uśmiechem.
-jak ci się udało ją namówić?-tym razem skierował się do Liama
-było ciężko ale się udało-powiedział i całą trójką weszliśmy do środka. Kiedy weszliśmy do salonu przyszedł do nas Louis i Zayn. Obydwoje zdziwili się na mój widok jednak mocno mnie przytulili. Teraz został tylko Harry. Spotkania z nim obawiałam się najbardziej, właściwie tylko Louis wiedział że loczek nadal jest dla mnie ważny. Powiedziałam mu to w Święta gdy rozmawialiśmy o związkach. Kiedy zauważył że się denerwuję szepną mi na ucho
-nie martw się, Harry też się ucieszy na twój widok.-uśmiechnęłam się do niego w podziękowaniu.
W salonie była masa ludzi, muzyka grałą głośno. Ludzie bawili się w najlepsze. Ja oczami próbowałam namierzyć Hazze. Chciałam już z nim porozmawiać, zobaczyć go.
-Rose?-usłyszałam cichy głos za plecami. Odwróciłam się i zobaczyłam jego. Miał na sobie zwykłe rurki, czerwoną koszulę w kratkę, czarną marynarkę i niebieską muszkę. Wyglądał świetnie, na jego widok moje serce zaczęło bić szybciej, a w gardle powstała wielka gula. Nie wiedziałam co powiedzieć, dopiero po chwili z moich ust wyrwało się ciche "cześć". Harry też był zdziwiony bo przez chwilę nic nie mówił i staliśmy w ciszy patrząc sobie w oczy.
-cieszę się że przyszłaś-powiedział  wreszcie, uśmiechając się delikatnie.
-ja też-odpowiedziałam również z uśmiechem. Te magiczną chwilę przerwała jednak jakaś blondynka zabierając Harrego na parkiet. On spojrzał jeszcze na mnie i chciał coś powiedzieć, ale nie zdążył. Poczułam ukucie w sercu, miałam nadzieję że uda nam się porozmawiać i wyjaśnić sobie kilka spraw. Ale na co ja liczyłam, przecież wiedziałam że Harry to podrywacz, mogłam się domyślić że kogoś znalazł, a ja jestem już przeszłością. Zrezygnowana wyszłam na taras.



Hej, przybywam z nowym rozdziałem. Niestety przed ostatnim. Już niedługo pojawi się ostatni rozdział,
a na koniec epilog. Bardzo smutno mi z tego powodu, nie chcę kończyć już tego opowiadania. 
Miedzy innymi dlatego tak długo nie dodawałam rozdziału, myślałam jakby tu przedłużyć tę Historię
jednak nic nie wymyśliłam. Będzie mi bardzo smutno opuścić tego bloga, ale cóż wszystko się 
kiedyś kończy.  Mam nadzieję, że chętnie zajrzycie na nowego bloga, którego na pewno założę gdy ta historia dobiegnie końca.
Przepraszam też za długość rozdziału, miałam dość mało czasu a bardzo zależało mi na dodaniu jakiegoś rozdziału przed sylwestrem. Prawdopodobnie do nowego roku nie pojawi się nowy rozdział, chyba że natchnie mnie wena. 


Czekam na opinie, nie wstydźcie się klawiatura nie gryzie ;)

sobota, 22 grudnia 2012

imagin z Harrym

Wracałaś właśnie po szkole do domu. Dzisiaj był pierwszy dzień wakacji, strasznie się cieszyłaś. Wreszcie będziesz mogła spać do południa, spotykać się ze znajomymi i wgl. Chciałaś aby te wakacje 
były nie zapomniane, z przyjaciółkami planowałyście już jakiś wspólny wyjazd.
Kiedy weszłaś do domu w przedpokoju zobaczyłaś sześć par męskich butów. Nie wiedziałaś do kogo należą więc szybkim krokiem weszłaś do salonu. W tym momencie obok ciebie przebiegł jakiś blondyn z marchewką w ręku a za nim chłopak w bluzce w paski, krzycząc " Oddaj moją marchewkę!". W głębi pokoju zauważyłaś Mulata i chłopaka z burzą loków na głowie którzy bili się poduszkami. A na środku stał chłopak w koszuli w kratkę i próbował ich uspokoić. 
-co tu się dzieje?-spytałaś zdezorientowana
-[T.I] już wróciłaś?-usłyszałaś głos swojej mamy
-tak, możesz mi powiedzieć kim oni są?-powiedziałaś już lekko zdenerwowana
-to moi koledzy-usłyszałaś znajomy głos a chwilę później zobaczyłaś swojego brata.
-Dan?-spytałaś zdziwiona
-cześć [T.I], fajnie cię widzieć-powiedział z uśmiechem
-szkoda że ja nie mogę powiedzieć tego samego-powiedziałaś oschle- po co tu przyjechałeś?
-stęskniłem się-odpowiedział a w tobie momentalnie się zagotowało
-stęskniłeś się?! I tak po prostu sobie przyjechałeś, szkoda że nie pamiętałeś o nas jak my tęskniłyśmy-powiedziałaś
-[T.I] przepraszam, wiem że możesz być na mnie zła ale... 
- ja nie jestem na ciebie, zła ja jestem wściekłą, nie chcę cię widzieć. Ja już nie mam brata!-krzyknęłaś i uciekłaś do swojego pokoju. Wiedziałaś że nie dałabyś rady dłużej z nim rozmawiać. Osunęłaś się na ziemię i poczułaś że łzy spływają ci po policzkach. Starłaś je szybkim ruchem ręki. Miałaś być twarda, obiecałaś to sobie, ale on wrócił. Kiedy go zobaczyłaś poczułaś ból, tak jakby ktoś rozdrapał ci ranę. Ranę którą zadał ci twój brat wyjeżdżając. Chwilę później usłyszałaś pukanie do drzwi
-[T.I] proszę otwórz-to był twój brat
-nie mam zamiaru-odpowiedziałaś
-ja chcę tylko porozmawiać
!-a może ja nie chcę z tobą rozmawiać. Idź sobie!-krzyknęłaś i usłyszałaś kroki. Byłaś wściekła, musiałaś jakoś ochłonąć. Wiec przebrałaś się w dres, wzięłaś słuchawki i mp3 i szybko wyszłaś z domu. Włączyłaś muzykę i zaczęłaś biec. To cię uspokajało, zawsze biegałaś kiedy miałaś jakiś problem. kochałaś to. Przebiegłaś już spory kawałek więc usiadłaś na ławce żeby odpocząć. Chwilę później dosiadł się do ciebie jakiś chłopak. Miał na sobie czarne jeansy, białą bluzkę i rozpiętą fioletową bluzę, a na głowie burzę loków. Poznałaś go to był ten sam, który bił się na poduszki w twoim domu
.-czego chcesz?-spytałaś-porozmawiać
T: jeśli przysłał cię mój brat to możesz sobie darować
Ch: nie nie przysłał mnie Dan, tak wgl jestem Harry
T-[T.I]
H: dlaczego tak zareagowałaś kiedy go zobaczyłaś ?
T: to nie twoja sprawa
H: chciałem tylko porozmawiać
T:nawet cię nie znam dlaczego miałabym z tobą rozmawiać?! idę cześć-powiedziałaś i pobiegłaś do domu. Po drodze słyszałaś jak Harry cię woła, ale nie czekałaś na niego. Kiedy wróciłaś do domu twojego brata nie było, za to wszyscy koledzy twojego brata, no może prawie bo jeden ten w bluzce w paski praktycznie cię ignorował. Ale reszta cały czas pytała cię dlaczego jesteś taka zła i wgl. Miałaś tego dość. 
T: czego wy ode mnie chcecie?!
N: po prostu jesteśmy ciekawi
T: lepiej zajmijcie się swoimi sprawami
Z: ale my chcemy tylko pomóc
T; ja nie potrzebuję pomocy!-krzyknęłaś chłopacy wyszli z salonu. Został tylko jeden, chyba Louis Nie wiedziałaś zbyt dobrze bo nawet z nim nie rozmawiałaś.
L: rozumiem, że możesz być zła na brata albo coś ale może nie wyżywaj się na moich przyjaciołach co?
T; oo pan cichy wreszcie się odezwał
L;wcześniej siedziałem cicho bo nie widziałem sensu żeby z tobą rozmawiać, ale teraz naprawdę zaczęłaś mnie wkurzać
T: niby dlaczego?
L: zachowujesz się jak jakaś zarozumiała księżniczka
T: nic o mnie nie wiesz więc się nie odzywaj!
L: wiem, że twój brat wyjechał żeby spełniać marzenia a ty jesteś na niego z tego powodu zła. Jesteś zwykłą egoistką!
T: nie wiesz jak było naprawdę więc może nie wypowiadaj się na ten temat. Nie znasz mnie nie wiesz jaka jestem!-krzyknęłaś i wybiegłaś z domu. Nie miałaś siły biec więc usiadłaś na chodniku przed domem i zaczęłaś płakać. Nie dawałaś już rady, z powrotem twojego brata wróciły wszystkie wspomnienia. Chciałaś być silna, Naprawdę! Ale po prostu nie dałaś już rady. Chwilę później obok ciebie usiał Louis
L: przepraszam masz racje nie powinienem na ciebie krzyczeć, może powiesz mi dlaczego tak się zachowujesz? Będzie mi łatwiej ciebie zrozumieć
T: powiem ci tylko dlatego, że nie chcę żebyś myślał o mnie jak o jakiejś egoistce bo nią nie jestem
L: okej
T: Kiedy chodziłam do gimnazjum pokłóciłam się tam z jedną wpływową dziewczyną. Później ona zaczęła mnie ośmieszać, wszyscy się do tego dołączyli. Wyzywali mnie wszędzie, w szkole, na ulicy, w internecie. Było mi z tym naprawdę ciężko kiedy mój brat się o tym dowiedział zaczął mi pomagać. Wspierał mnie jako jedyny to dzięki niemu przestałam się ciąć. Jakoś dawałam sobie z tym radę, ale pewnego dnia. Dokładnie w jego 18 urodziny on po prostu stanął w salonie z walizką i powiedział że się wyprowadza. Wyszedł i nie wrócił, nie kontaktował się z nami. Wtedy załamałam się kompletnie, poczułam się nic nie ważna bo przecież gdyby coś dla niego znaczyła to odezwałby się chociaż raz. Znowu zaczęłam się ciąć, raz prawie... prawie popełniłam samobójstwo. Znalazłam się w szpitalu, na sali z młodym chłopakiem. Opowiedział mi że też się tnie bo jego rodzice się kłócą i biją go. Niestety on nie dał rady. -wzięłaś głęboki oddech- przed śmiercią poprosił mnie żeby spróbowała się otrząsnąć. Udało mi się, zmieniłam szkołę, przestałam się ciąć. Zmieniłam się, stałam się twarda, poznałam nowe osoby i jakoś mi się udało zacząć żyć normalnie. Teraz nagle on wraca a razem z nim wspomnienia. To jest dla mnie naprawdę trudne-powiedziałaś. Twoje policzki i spodnie były mokre od płaczu. Wiedziałaś, że tak będzie. Zawsze tak było kiedy do tego wracałaś. Louis przytulił cię mocno
L: przepraszam ja nie wiedziałem
T: nie ważne-powiedziałaś i spojrzałaś mu w oczy. On przybliżył się do ciebie i poczułaś jego usta na swoich.... Zdziwiło cię to, ale oddałaś pocałunek. Wtedy na dwór wyszedł twój brat zaczął krzyczeć na Louisa. Ty weszłaś do domu mijając po drodze smutnego Harrego.
Kiedy byłaś w pokoju dotknęłaś swoich ust. Poczułaś się szczęśliwa chociaż wiedziałaś, że był to tylko przyjacielski pocałunek. Nagle do twojego pokoju wszedł Louis.
-[T.I] chciałem coś wyjaśnić bo..
-tak wiem to był tylko przyjacielski pocałunek. Chciałeś mnie pocieszyć i tyle-powiedziałaś przerywając mu. Nie chciałaś sobie robić  nadziei bo z tego co opowiadali chłopaki miał dziewczynę. Minęłaś go w drzwiach i skierowałaś się do łazienki. Wzięłaś dłuugi prysznic przebrałaś się i wróciłaś do swojego pokoju. Długo nie mogłaś zasnąć, myślałaś cały czas o swoim bracie i Louisie. Drzwi do twojego pokoju się otworzyły i zobaczyłaś w nic Harrego.
-Harry?-spytałaś zdziwiona
-[T.I] mógłbym spać z tobą? bo jestem w pokoju z Niallem ale on cały czas coś śpiewa albo gada o jedzeniu przez sen.
-prawie się nie znamy a ty już chcesz ze mną spać? -spytałaś żartując
-yy no bo...-chciał się wytłumaczyć
-chodź tutaj i daj mi spać-powiedziałaś robiąc miejsce na łóżku, loczek od razu położył się koło ciebie- tylko pamiętaj, łapy przy sobie.
-ok-powiedział. Nie minęło nawet 10 min a Harry już cię przytulał, czułaś od niego takie ciepło że automatycznie się uśmiechnęłaś.
-widziałem, uśmiechasz się! To znaczy że ci się spodobało-powiedział uśmiechnięty Harry. Odwróciłaś się w jego stronę bo leżałaś do niego plecami. Chciałaś się wytłumaczyć, ale kiedy się obróciłaś byłaś bardzo blisko ust Harrego co chłopak wykorzystał, namiętnie cię całując. Spodobało ci się to więc oddałaś pocałunek. Dziwiło cię tylko to, że czujesz to samo co wtedy gdy pocałował cię Louis. Odsunęłaś się od niego, powiedziałaś dobranoc i próbowałaś spać dalej. Jednak znowu nie mogłaś spać, męczyło cię to. Kiedy pocałował cie Louis poczułaś się wyjątkowo, teraz tak samo czułaś się gdy pocałował cię Harry. "Chyba nie zakochałam się w oby dwóch" pomyślałaś.
Kiedy obudziłaś się następnego dnia zobaczyłaś uśmiechniętego Harrego, który ci się przygląda.
-czemu tak patrzysz?-spytałaś
-bo jesteś piękna-odpowiedział, czułaś że się rumienisz
-tak na pewno, szczególnie że dopiero się obudziłam. Nie podlizuj się tak tylko idź już do siebie-powiedziałaś lekko spychając go z łóżka. Chłopak wstał i uśmiechnięty wyszedł, dopiero teraz zobaczyłaś, że był w samych bokserkach. Ubrałaś się i zeszłaś na dół żeby zjeść śniadanie. Słyszałaś tam rozmowę Harrego chyba z Louisem
-dlaczego ją wczoraj pocałowałeś?-spytał loczek
-ja-zaczął tłumaczyć się Louis, ale Hazza mu przerwał
-przecież wiesz, że mi się podoba! Jak mogłeś?!-powiedział zdenerwowany Harry, a ty poczułaś miłe uczucie w sercu. Jednak zdecydowałaś się przerwać tą kłótnie schodząc na dół
-o co się kłócicie?-spytałaś
-a nic takiego-odpowiedział szybko Harry-skąd wiesz, że się kłócimy, słyszałaś naszą rozmowę?-spytał wyraźnie zestresowany
-nie, tylko widzę to po waszych minach-stwierdziłaś, że będziesz udawać.
-to nic ważnego, chcesz naleśnika?-spytał Louis.
-tak, jestem straszniee głodna-odpowiedziałaś z uśmiechem.
Zjedliście śniadanie, żartując i wygłupiając się.
-a tak wgl to dlaczego Dan przywiózł was ze sobą?
-mieliśmy akurat koncert w pobliżu stwierdził, że nie warto wynajmować hotelu
-koncert?-spytałaś zdziwiona-to kim wy jesteście?
-to ty nas nie znasz?-spytał loczek
-nie-odpowiedziałaś trochę zawstydzona.
-jesteśmy One Directiooon!-krzyknął Louis
-aaa słyszałam coś o was-powiedziałaś. Po śniadaniu Harry zaprosił cię na spacer, Louis stwierdził że chętnie pójdzie z wami. Więc Harry był trochę zły, ale później mu przeszło. Chłopcy cały czas się wygłupiali a ty śmiałaś się z nich.
-jak możesz się z nas śmiać?-powiedział Louis- powinienem się Fochnąć-i odwrócił się do ciebie tyłem. Ty podeszłaś do niego i mocno go przytuliłaś
-przepraszam, ale jesteście tacy zabawni-on złapał cię w pasie i podniósł. Zaczął cię nieść w stronę fontanny,
-Louis co ty robisz?! Przestań!! Puść mnie!!-krzyczałaś ale on nic sobie z tego nie robił. Wrzucił cię do niej, a ty zaczęłaś go gonić żeby mu oddać. I tak goniliście się mokrzy po całym mieście. Kiedy zmęczeni usiedliście na ławce zauważyłaś że zgubiliście Loczka
-ej a gdzie Harry?- spytałaś
-nie wiem, [T.I] posłuchaj ten pocałunek wczoraj to nie był do końca przyjacielski ja .. chyba się w tobie zakochałem-powiedział i czekał na twoją reakcje.
-ale jak to? przecież ty masz dziewczynę?
-już nie-powiedział. A ty nie wiedziałaś co zrobić. Wydawało ci się, że też coś do niego czujesz ale z drugiej strony był Harry.
-Louis ja nie wiem
-rozumiem że możesz nie czuć tego samego co ja...
-to nie o to chodzi ja nie jestem po prostu pewna. Daj mi trochę czasu-przerwałaś mu
-dobrze-powiedział uśmiechnięty-ale mam jakieś szanse?
-tak, -powiedziałaś - berek! -dotknęłaś jego ramienia i uciekłaś. Chciałaś skończyć już tą rozmowę, musiałaś sobie to przemyśleć.
Louis dogonił cię dopiero koło domu. Weszłaś do domu i poszłaś do siebie. Przebrałaś się w coś suchego i zeszłaś do chłopaków na dół. Oglądali jakieś filmy w salonie, zostawili ci miejsce koło Lou. Włączyli jakiś horror, bałaś się więc przytuliłaś się do Lou. Spojrzałaś na Harrego, widać było że jest zły. W końcu wyszedł zabierając ze sobą Louis'a . Wiedziałaś o co chodzi więc wyszłaś za nimi.
-co ty robisz chcesz mi ją odbić?-spytał zły Harry
-tak, dla mnie też jest ważna -powiedział Louis'a
-nie oddam ci jej tak po prostu
-tylko ze ja byłem pierwszy już jej wszystko powiedziałem
-idiota-powiedział Harry
-ej przestańcie!-powiedziałaś bo bałaś się co będzie dalej widząc wkurzoną minę Hazzy.
H:[T.I] ?? słyszałaś wszystko?
T: tak
H: może to i lepiej, powiedz kogo wolisz .
T: ja..ja
L: [T.I] ?
T: chłopcy ja nie wiem,
H: przecież nie możesz kochać nas obu?!
T:ja po prostu nie wiem ok, dajcie mi trochę czasu-powiedziałaś i wróciłaś do salonu. Chwilę później przyszli chłopcy, kiedy zauważyli że koło ciebie jest tylko jedno miejsce zaczęli się ścigać. Nie wygrał żaden z nich bo Zayn był bliżej nie wiedział że to jakiś wyścig czy coś, po prostu sobie usiadł. W ogóle nie mogłaś się skupić na filmie, ciągle myślałaś o Harrym i Louisie. Nie wiedziałaś którego wybrać, czułaś do nich to samo, przynajmniej tak ci się wydawało. Kiedy spojrzałaś na Louisa zauważyłaś że on cały czas ci się przygląda, to samo robił Harry. Kiedy skończył się film poszłaś do siebie. Chwilę później przyszedł do ciebie Louis powiedział ci dobranoc, pocałował w policzek i dumnie wyszedł z pokoju mijając Harrego. On też przyszedł powiedzieć ci dobranoc. Następne dni wyglądały tak samo, oby dwoje ścigali się żeby mi się spodobać, Miałaś już tego dość, uważałaś że te całe zawody o ciebie są głupie. Dlatego gdy zobaczyłaś że obydwoje są zajęci wyszłaś po cichu z domu. Chciałaś się przejść w spokoju, ostatnio nawet na to nie miałaś czasu. Usiadłaś sobie na ławce i patrzałaś na jeziorko, nie wiedziałaś co masz robić. Chwilę później koło ciebie usiadł Zayn.
Z-pewnie zastanawiasz się teraz którego z chłopaków wybrać co?
T: właściwie to myślę czy to ma jakiś sens,
Z: ale co?
T: no wiesz zawsze myślałam, ze jeśli nie możesz zdecydować się nad dwoma rzeczami to nie powinnaś wybierać żadnej.
Z: moja mama powiedziała kiedyś, że jeśli kocha się dwie osoby to tak naprawdę nie kocha się żadnej.
T: wiesz co myślę, że masz racje jak wrócę do domu to powiem im to ii zakończę te głupie zawody
Z: ej masz może ochotę na lody?
T: jasne- w ten sposób spędziłaś cały dzień świetnie bawiąc się z Zaynem. Dobrze się poznaliście i polubiliście. Wróciliście do domu wieczorem w świetnych humorach.
Lou-nareszcie martwiliśmy się
T: musimy porozmawiać zawołaj Harrego
L: Harry!-kiedy przyszedł Harry wytłumaczyłaś im że nie wybierasz żadnego z nich. Chłopcy byli źli, ale zrozumieli cię i przeprosili za to że tak głupio się zachowywali. Louis powiedział, że już nie będzie mnie męczył bo to faktycznie nie ma sensu, zakochać w kimś po jednej rozmowie. I że nie jest pewny czy to miłość czy po prostu czuł się tak po rozstaniu z Eleanor. Jednak Harry nie odpuścił, przyszedł do ciebie wieczorem i powiedział, że on tak łatwo nie odpuści. Przez następne dni naprawdę o ciebie dbał, zachowywał się jak prawdziwy przyjaciel. Bardzo go polubiłaś, spędzaliście ze sobą dużo czasu. Nawet udało mu się pogodzić cię z bratem. W dzień wyjazdu Harry zaprosił cię na kolacje, zgodziłaś się
.
Ubrałaś się, delikatnie się pomalowałaś. Zeszłaś na dół gdzie czekał już Harry, na twój widok aż zaniemówił. Kiedy się otrząsnął złapał cię za rękę i wyszliście. W restauracji było bardzo miło. Zauważyłaś, że Harry jest jakiś zestresowany
T:coś się stało, jesteś jakiś zdenerwowany
H: słuchaj musimy porozmawiać
T: tak?
H: już jutro wyjeżdżamy i chciałem o coś zapytać, czy chciałabyś pojechać z nami??
T: ale jak to?
H: [T.I] zależy mi na tobie i nie chce cię zostawiać, proszę cię pojedź ze mną. Będzie fajnie zamieszkasz ze mną i chłopakami. 
Nie pożałujesz obiecuję
T: Harry ja nie wiem, 
H: proszę, [T.I] ja nie chcę się rozstawać ja.. ja cię kocham-powiedział i cię pocałował. Poczułaś jeszcze większe motyle niż przy waszym pierwszym pocałunku w twoim łóżku.
T: Harry ja też czuję coś do ciebie nie jestem pewna czy to miłość. Pojadę z wami i przekonam się-powiedziałaś.
Pojechałaś razem z nim do Londynu, jakiś czas później ty i Harry staliście się parą.

***

Chciałam wam zrobić taką niespodziankę bo już niedługo święta. Nie udało mi się skończyć rozdziału więc napisałam imagina. Nie jestem w tym zbyt dobra, ale mam nadzieję że się spodoba.



Z okazji świąt chciałbym też złożyć wam życzenia. Nie umiem składać życzeń więc napiszę krótko. Życzę wam spełnienia wszystkich marzeń, tym najważniejszych i mniej wąznych. Bo bez marzeń świat nie ma sensu. ;)


PS: jeśli ktoś jest zainteresowany to na moim drugim blogu pojawił się kolejny rozdział. Zapraszam klik.





wtorek, 18 grudnia 2012

#29

Obudziłam się na kanapie w objęciach Louisa. Powoli wyswobodziłam się z jego uścisku i poszłam do łazienki. Ogarnęłam się trochę i postanowiłam zrobić śniadanie. Po chwili w kuchni pojawił się Tommo.
-co tak pachnie?-zapytał ziewając. Wyglądał  naprawdę słodko, jego włosy sterczały we wszystkie strony.
-zrobiłam śniadanie, co powiesz na naleśniki?-powiedziałam i postawiłam jedzenie na stole. Louis nic nie powiedział tylko od razu wziął się za jedzenie. Po chwili dosiadłam się do niego i zjedliśmy razem. 
-chyba będę już wracać do siebie-powiedziałam zbierając się po śniadaniu.
-chcesz iść tak? może dam ci jakieś ubrania ogarniesz się trochę?-spytał.
-rozumiem, że źle wyglądam?
-nie o to mi chodziło, chociaż nie zaprzeczę-powiedział uśmiechając się. rzuciłam w niego poduszką, dostał prosto w głowę. Musiało być bardzo mocno bo aż upadł na podłogę. Kiedy wstał zaczął mnie gonić po całym domu. Tak w skrócie wyglądał mój poranek. Dodam tylko, że po naszej gonitwie musiałam się przebrać. Louis pożyczył mi swoją koszulkę i poszłam pod prysznic. W domu byłam dopiero po południu bo Louis nie chciał mnie wypuścić jak powiedziałam mu, że nie wiem czy się spotkamy. 
-Rose dlaczego nie chcesz do nas wrócić?-spytał
-Louis tłumaczyłam ci to-powiedziałam wzdychając- nie chcę widywać się z Harrym
-to może będziesz spotykać się z nami jak go nie będzie??
-Louis...
-ale zastanów się okej?

****
Strasznie nudziłam się w domu, cały czas myśląc czy powinnam do nich wrócić.
Właściwie to resztę świąt spędziłam na rozmyślaniu o nich i o tym co zrobię ze sobą bo już niedługo moje urodziny. Dokładnie 1 stycznia.. Zaczęłam nawet szukać jakiegoś apartamentu do wynajęcia. Niestety nie znalazłam nic ciekawego.
Dzisiaj mieli wrócić Liam z Daniell. Kate niestety nie przyjedzie już do Londynu. Dostała się do dobrej szkoły w Stanach.
 Postanowiłam zrobić coś do jedzenia. Ugotowałam obiad i czekałam. Strasznie się nudziłam wiec włączyłam telewizor, właśnie leciał film " Trzy metry nad niebem". Lubiłam go więc zaczęłam oglądać. nawet nie zauważyłam kiedy do domu weszła Daniell.
-hej -przywitała się wesoło
-cześć i jak tam święta?-spytałam
-bardzo fajnie, rodzina Liama jest urocza-powiedziała Dan. Po jej minie widać było że jest szczęśliwa i miło spędziła święta. 
-a tak właściwie to gdzie Liam?-spytałam ciekawa
-pojechał do domu, przyjedzie wieczorem. -powiedziała.Miałam nadzieję, że nie dowie się że tam byłam.

*Harry* 
Wreszcie w domu pomyślałem. Święta były miłe, ale nie przepadam za rozmowami z całą rodziną i tymi głupimi pytaniami. Wchodząc do domu usłyszałem kłótnie.
-dlaczego nic mi nie powiedzieliście?-to był głos Zayna, był nieźle zdenerwowany.
-o co chodzi?-spytałem wchodząc
-chłopcy widzieli się z Rose, ona jest tutaj w Londynie i nic nam nie powiedzieli-odpowiedział Zayn.
-ty też się z nią spotkałeś?-spytałem zdziwiony patrząc na Louisa
-to ty wiesz że Liam się z nią widział??-spytał zdezorientowany Niall
-tak spotkałem ją niedawno w sklepie.-odpowiedziałem
-czyli tylko my z Niallem nie wiedzieliśmy?-pytał coraz bardziej zły Zayn.
-nie kłóćcie się okej?-do rozmowy włączył się Liam.- wiem, ze jesteście źli ale to była jej prośba. Tłumaczyłem was przed chwilą
-Louis kiedy ty się z nią widziałeś?-spytałem
-yy no w święta-powiedział nieśmiało
-czekaj ona była tutaj w wigilię?-spytał zdziwiony Liam.
Później Louis tłumaczył nam co się wtedy stało. Było mi szkoda Louisa, jak Eleanor mogła go tak potraktować. Jednak nie potrafiłem go pocieszać bo w głowie cały czas miałem pytanie " Dlaczego Rose rozmawiała z Liamem i Louisem a ze mną nie chciała??"

****
Podczas kolacji Daniell cały czas opowiadała jak minęły jej święta. Dowiedziałam się też że Liam się je oświadczył. Zazdrościłam im tego, że wszystko im się układa. Są razem, mogą na sobie polegać. Nagle usłyszałyśmy dość mocne trzaśnięcie drzwiami. Daniell od razu pobiegła do przedpokoju, a ja domyślałam się o co może chodzić.
-Rose możemy porozmawiać?-spytał Liam, widać było że nie jest zadowolony.
-no wiesz właśnie miałam iść pod prysznic...-próbowałam jakoś wywinąć się z tej rozmowy. Był zły bo go okłamałam.
-To może poczekać-powiedział stanowczo-dlaczego mnie okłamałaś? -spytał już milszym głosem, chociaż nadal nie był to jego normalny głos.
-bo nie chciałam jechać z wami,-powiedziałam.
-mogłaś powiedzieć prawdę i dlaczego nie chciałaś jechać, wolałaś spędzać święta sama?
-Liam posłuchaj ja nie należę do waszej rodziny więc dlaczego miałbym spędzać z wami święta ???
-Rose, co ty mówisz, jesteś naszą rodziną-powiedział  już całkiem normalnym głosem- przecież twoja mama była siostrą mojej-dodał kiedy otwierałam usta by zaprzeczyć
-przepraszam, ja po prostu zgubiłam się w tym wszystkim. Nie wiem co mam robić, nie potrafię podejmować dobrych decyzji chociaż wiem że sama powinnam decydować o swoim życiu to ja po prostu nie   umiem.
-nie musisz ze wszystkim radzić sobie sama , od czego masz mnie?-spytał przytulając mnie
-dziękuję-powiedziałam uśmiechając się. Liama chyba usatysfakcjonowała ta odpowiedź bo też się uśmiechnął. Resztę wieczoru spędziliśmy w miłej atmosferze. Dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Było miło, ale niestety Liam to zepsuł przypominając sobie, że miał mi coś jeszcze powiedzieć.
-Rose, chłopaki wiedzą że jesteś w Londynie i chcą się z tobą spotkać. Nie powiedziałem im gdzie mieszkasz, ale myślę że się domyślają.
-tylko, że ja nie wiem czy chcę się widzieć z nimi-odpowiedziałam. Oczywiście miałam tutaj na myśli tylko Zayna i Harrego. Chociaż przy tym drugim sprawa była bardzo skomplikowana. Z jednej strony bardzo chciałam się z nim zobaczyć, wyjaśnić wszystko. Nadal coś do niego czułam, ale bałam się rozmowy. Bałam się, że on już nie czuje tego samego i chce przyjaźni. Chociaż nawet na to nie byłam gotowa.
-nie uciekniesz od tego mieszkając i zadając się z nami-powiedziała delikatnie Daniell- nie chodzi mi to o to, że my cię nie chcemy tylko że Liam nie może stawać pomiędzy tobą a nimi. My jesteśmy przyjaciółmi i nie możemy dłużej tkwić w takim chorym układzie ukrywania cię.
-wiem, przepraszam przemyślę to jeszcze-powiedziałam kierując się do siebie-dobranoc- powiedziałam i chowałam się za drzwiami swojego pokoju. Daniell miała racje, nie możemy tkwić w tym chorym ukłądzie dłużej. Nie wiedziałam co robić.
Całą noc spędziłam na rozmyślaniu. Przypomniałam sobie że mogę zamieszkać w swoim starym domu. Przecież właśnie dlatego go nie sprzedałam. Ucieszyłam się, jednak później przyszły wątpliwości czy dam sobie sama radę. Nie czułam się gotowa na samodzielne życie. Bałam się go i nie chciałam go zaczynać. Lecz nie mogłam już dłużej prosić Liama o ukrywanie mnie. Postanowiłam powiedzieć im o tym dzisiaj.
A wyprowadzę się już w tym tygodniu żeby zdążyć do sylwestra.  Chociaż nie byłam zadowolona ani pewna tej decyzji.





Hej ;)
I jest kolejny rozdział. Muszę wam powiedzieć, że zbliżamy się do końca opowiadania. 
Jest mi strasznie smutno z tego powodu bo bardzo przywiązałam się do tego opowiadania, ale nie potrafię dłużej przeciągać tej historii. Zostało jeszcze kilka rozdziałów ;(
Mam też dobrą wiadomość dla tych, którzy lubią czytać moje wymysły, kiedy zakończę tą historię to założę nowego bloga. Nie wiem jeszcze o czym będzie ale prawdo podobnie chłopcy będą mieli w tym udział ;)



PS: jeśli ktoś chce być informowany o nowych rozdziałach niech zostawi namiar na siebie pod tym postem ;)


poniedziałek, 10 grudnia 2012

#28

Spacerowałam sobie zaśnieżonymi ulicami Londynu. podziwiając widoki, wszystko było takie świąteczne. Pełno lampek, choinek, śniegu, prezentów i nawet co jakiś czas można było wpaść na jakiegoś mikołaja. W radiach leciały świąteczne piosenki, a ludzie szykowali się do tego magicznego okresu. Tylko ja bezsensownie przyglądałam się temu. Już dawno temu kupiłam te trzy prezenty, nie musiałam robić nic więcej bo święta i tak spędzę w domu. Kate wyjeżdża do domu, Liam z Daniell jadą do swoich rodzin. Oczywiście cała trójka chciała mnie zabrać, ale się nie zgodziłam. Postanowiłam w wigilię spędzić sama. Nie   chciałam się do nikogo wpraszać. Chociaż wiem, że nikt by się nie obraził to ja uważam, że święta spędza się z rodziną. Której ja o prostu nie mam. Oczywiście Liam, Kate i Daniell są dla mnie bardzo ważni, ale chodzi mi o taką prawdziwą rodzinę. I nie mówię tu o prawnym punkcie widzenia bo z tego punktu miałam rodzinę. Liam stwierdził, że nie pozwoli mi mieszkać w domu dziecka więc adoptował mnie. Jednak mimo tego jednego papieru nasze stosunki nie zmieniły się i nadal jesteśmy przyjaciółmi. Tylko od czasu do czasu żartujemy sobie z tego. Mogło by się wydawać, że wszystko zaczęło się układać, ale tak nie jest. Ja cały czas czuję tą okropną pustkę. A teraz gdy wszyscy szykują się do świąt to jest jeszcze silniejsze. Zostaję sama dobrze wiem, że sama się na to zgodziłam jednak źle się z tym czuję. Jest mi tak smutno, wszyscy dookoła się cieszą, a ja chodzę bezsensownie przyglądając się i myśląc, że może w ten sposób choć odrobina ich szczęścia spadnie na mnie. Jednak im dłużej im się przyglądam tym gorzej się czuję. Już niedługo moje urodziny, postanowiłam się wyprowadzić chociaż wiem, że nie jestem na to gotowa. Bardzo często mam momenty załamania i wtedy pomaga mi sama myśl, że mieszkam z kimś i mogę się do kogoś przytulić. Oczywiście tego nie robię, nie chcę pokazywać swojej słabości. Chcę, żeby myśleli że jest dobrze wtedy nie będą się mną zamartwiać. Moje przemyślenia przerwał telefon
-Rose jesteś pewna że nie chcesz jechać?-spytał Liam
-przecież mówiłam wam, że siostra taty zaprosiła mnie do nich na wigilię-skłamałam. Przecież musiałam wcisnąć im jakiś kit bo inaczej nie zostawiliby mnie samej.
-na pewno??-spytał po raz setny
-tak-powiedziałam stanowczo
-zaraz będziemy wyjeżdżać przyjdziesz się z nami pożegnać?-zadał kolejne pytanie.
-jestem daleko, nie chcę żebyś cię na mnie czekali. Wesołych świąt -powiedziałam i się rozłączyłam. To było oczywiście kolejne kłamstwo. Tak naprawdę byłam prawie pod domem ale nie chciałam patrzeć jak odjeżdżają bo pewnie pękłabym i pojechała z nimi. A wiem, że nie powinnam. Dlatego postanowiłam się jeszcze przejść. Nie patrzałam gdzie idę, pozwoliłam nogą nieść mnie gdzie chcą. Dopiero po chwili zorientowałam się, że to był zły pomysł bo znalazłam się pod domem chłopaków. Spanikowałam i chciałam uciekać, ale po chwili przypomniałam sobie, że słyszałam jak Liam rozmawiał z Daniell i mówił że wszyscy już wyjechali. Delikatnie otworzyłam furtkę i weszłam do ogrodu. Uśmiechnęłam się wspominając to jak się tu bawiliśmy, albo jak pierwszego dnia wrzucili mnie do basenu. Pamiętam też jak byłam do nich nastawiona na początku. Teraz wszystko się zmieniło. Kocham ich i myślę, że zawsze zostaną w moim sercu. Wiem, że wcześniej mówiłam coś innego jednak kilka dni temu zdałam sobie sprawę , że są dla mnie zbyt ważni bym potrafiła zapomnieć. Dużo przy nich przeszłam, nawet za dużo. O tym nie da się ta po prostu zapomnieć, zdałam sobie sprawe że nie chcę. Nie chcę zapominać. Chcę móc usiąść na kanapie i wspominać z uśmiechem na ustach zawsze uśmiechniętego Louisa, który gotowy jest zabić za marchewki jednak mi je podarował. Wiecznie głodnego Nialla, któremu można zaufać i wypłakać się na ramieniu bo jest wrażliwy. Niby twardego bad boya a jednak dobrego, troskliwego  przyjaciela Zayna. Kochanego Liama, któremu zawdzięczam bardzo wiele z tego co osiągnęłam. Pomógł mi i cały czas jest gotowy pomagać dalej. No i na koniec Harrego. To jego polubiłam najbardziej, nie wiem dlaczego może przez te jego loki. A może dlatego, że potrafi rozbawić, ale też pocieszyć w trudnych sprawach. Zawsze jest go pełno i zarazą wszystkich swoją pozytywną energię. Potrafi też być ostry a nawet nad opiekuńczy. Jest też bardzo wrażliwy.
Zdałam sobie sprawę, że bardzo za nimi tęsknie, to oni pokazali mi prawdziwą przyjaźń. I z rozkapryszonego zespoliku przeszli w moim sercu do prawdziwych przyjaciół.
Podeszłam do dużej, bujanej huśtawki. Przejechałam palcami po jej brzegach. Tutaj pierwszy raz zasnęłam o objęciach Harrego. To było po tym jak urządziliśmy sobie grilla, a chłopcy zatrzasnęli mnie i Harrego na dworze. Na to wspomnienie uśmiech wkradł mi się na usta.
-kogo ja tu widzę?-usłyszałam wesoły głos Louisa. Przestraszyłam się, miało tu nikogo nie być.
-cz...cześć-powiedziałam odwracając się i lekko się uśmiechnęłam. Nie wiedziałam co on zrobi, sama stałam w miejscu nie ruszając się. On w jednym momencie pokonał odległość która nas dzieliła i mocno mnie przytulił. Odetchnęłam z ulgą,
-stęskniłem się-powiedział-co ty tu robisz?
-właściwie to znalazłam się tu przez przypadek, a ty? Nie powinieneś być Eleanor u jej rodziców?
-pokłóciliśmy się -powiedział smutno
-przykro mi, ale nie martw się pogodzicie się-chciałam go pocieszyć
-nie wydaje mi się, zdradziła mnie-powiedział zaciskając pięść. Po chwili rozluźnił ją, a w jego oczach można było zobaczyć łzy. Przytuliłam go bardzo mocno. Nie mówiłam nic, bo nie ma odpowiednich słów do wypowiedzenia w takiej chwili. On wtulił się we mnie i staliśmy tak przez chwilę w ogrodzie. Kiedy Louis już się uspokoił weszliśmy razem do domu. Gdy przekroczyłam próg zalała mnie kolejna fala wspomnień. W domu nic się nie zmieniło, czułam się tak jakbym wróciła tam po długim spacerze a nie po wyprowadzce.
-zostaniesz ze mną?-spytał
-nie jedziesz do rodziny?-spytałam zdziwiona
-nie, wiesz umówiłem się z mamą że razem z El przyjedziemy w drugi dzień świąt. Jeśli przyjechałbym dzisiaj sam, musiałbym się tłumaczyć a nie chcę ich okłamywać.
-rozumiem, chętnie z tobą zostanę-powiedziałam uśmiechając się -to co robimy??
-zacznijmy od tego, że opowiesz mi co u ciebie-powiedział siadając na kanapie. Usiadłam obok niego.
-nie wiem czy chcę o tym mówić-powiedziałam smutno i spuściłam głowę. Poczułam, że Louis obejmuje mnie ramieniem.
-nie chcę naciskać, ale myślę że jak się otworzysz to będzie ci lepiej-powiedział i uśmiechnął się zachęcająco. Tak właśnie opowiedziałam mu całą historię. O tym jak było mi u taty, o wizycie na ich koncercie. Pomijając rozmowę z Paulem. Później przyszedł czas na smutniejszą część, opowiedziałam mu o śmierci taty i tym co się działo, że zamieszkałam u Daniell.  Powiedziałam mu też że spotkałam Harrego, a na koniec przyznałam się , że okłamałam Liam co do świąt.
-to bardzo długa historia-powiedział-przykro mi z powodu tego co się stało.
-zmienimy temat?-poprosiłam
-jasne, ciekaw jestem dlaczego ani Liam ani Harry nie wspominali o tym, że tutaj jesteś.
-no wiesz Liama prosiłam o dyskrecje, a jeśli chodzi o Harrego to nie wiem.
Rozmawialiśmy bardzo długo, on opowiadał mi jak zaczęło się psuć pomiędzy nim a Eleanor. Później włączyliśmy film. To byłą komedia, od razu poprawił nam się humor.
-wiesz co będę już wracać-powiedziałam patrząc na dwór. Było już ciemno i na pewno późno.
-nie! zostań na noc, obejrzymy jeszcze coś?-powiedział z uśmiechem. Zgodziłam się.
Wigilia nie była taka zła. Mimo tego, że nie spędziliśmy jej tak jak wszyscy to było bardzo fajnie. Cieszyłam się, że tutaj przyszłam. Jednak później przyszły wątpliwości. Przecież miałam zacząć żyć bez nich, a spędziłam Wigilię z Louisem. Sama nie wiedziałam już co robić. Nie potrafiłam podjąć decyzji. Chyba nie dorosłam jeszcze do tego by samej decydować o swoim życiu.



----------------------------------------------------------------------------------------------------
Witam was kolejny rozdziałem ;)
Wiem, że pod ostatnim postem zastanawiałam się nad zawieszeniem, ale to już nieaktualne.
Posłuchałam się rady jednej z was i teraz będę pisać dla siebie a nie dla ilości komentarzy. Kocham pisać na blogu, stał się dla mnie bardzo ważny więc nie martwcie się nie zawieszę go ^^
Jak się podoba?
Czekam na opinie ;)

czwartek, 6 grudnia 2012

# 27

Leciałam samolotem siedząc pomiędzy Kate i oknem. Wpatrywałam się o okno. Czułam się tak jakby ktoś mnie porwał i siłą wsadził do samolotu. Zawsze lot samolotem sprawiał mi przyjemność, czułam że odlatuje. Zostawiam wszystko z tyłu, nie zastanawiając się nad tym że i tak kiedyś do tego wrócę. Teraz czułam się inaczej, tak jakbym wracała do przeszłości. Tak jakbym miała się spotkać z wszystkim co zostawiłam odlatując. W myślach toczyłam walkę czy spotkać się z chłopakami i z nimi porozmawiać czy zachowywać się tak jakby ten rozdział mojego życia był zamknięty. Niestety nie był, on ciągle był  przy mnie i wracał. Ciągnął się za mną nie dając mi spokoju. Oparłam głowę o szybę i przyglądałam się tak właściwie niczemu bo przez dobre pół godziny nie było widać prawie niczego przez mgłę. Dopiero po pewnym czasie zauważyłam krajobraz Londynu.
Z jednej strony ucieszyłam się, Londyn był moim miejscem, kochałam to miasto. Mimo wszystkiego co się wydarzyło. Jednak kiedy spojrzałam na Liama śpiącego obok Kate poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. Mimo że ciągle starałam się wmawiać sobie, że Londyn jet duży i nie wpadnę na któregoś z chłopaków w sklepie kupując bułki, to i tak bałam się. Nie tylko tego, że ich spotkam, bardziej ich reakcji gdy mnie zobaczą. Czy są źli, może już zdążyli mnie znienawidzić. Kurcze ostatnio za dużo myślę. Poczułam jak ktoś mną potrząsa
-yyy tak?-spytałam
-mówiłam, że lądujemy-powiedziała trochę zaspana Kate. Bo oczywiście oni obydwoje z Liamem przespali cały lot, tylko ja nie mogłam zasnąć i ciągle myślałam. 
Szliśmy po lotniskowym parkingu rozglądając się za Daniell, to ona miała nas stąd odebrać. Dopiero po chwili zauważyłam że macha do nas z uśmiechem. Wydawało mi się, że znowu schudła i wypiękniała. Kurde przy niej czułam się jak gruba, stara ciotka, no ale nic muszę z tym jakoś żyć. Mulatka na powitanie mocno mnie przytuliła
-stęskniłam się-powiedziała
-ja też chociaż mało się znamy, -powiedziałam próbując się uśmiechnąć jednak wątpię żeby mi to wyszło. Ostatnio trenowałam przed lustrem "szczery" uśmiech, ale mi to nie wychodzi. No nic jeszcze poćwiczę i będzie dobrze. Przez prawię całą drogę siedziałam cicho co jakiś czas przysłuchując się jak Daniell wesoło rozmawia z Kate. Czułam się głupio z tym, że będziemy mieszkać u Daniell. Mało się znamy a ja tak po prostu mam u niej zamieszkać.
 Postanowiłam od razu poszukać pracy by gdy skończę 18 lat wyprowadzić się a na razie dokładać się do czynszu. 
Zatrzymaliśmy się przed bardzo zadbanym apartamentowcem, Liam pomógł nam z walizkami. 
Dom bardzo mi się spodobał, był skromny ale bardzo przytulny. Dostałam bardzo ładną sypialnię, była w różnych odcieniach błękitu. Na środku stało duże łóżko. Miałam też balkon, który był połączony z pokojem Kate. Zaniosłam walizki do siebie i od razu skierowałam się do łazienki. Musiałam ogarnąć się po podróży. weszłam do kabiny i odkręciłam kurek z wodą. Kochałam ten stan gdy  zapominałam o wszystkim. Nic nie miało znaczenia, nie było żadnych problemów. Wszystko znikało, tak jakby zostało przed drzwiami prysznicowymi czekając aż wyjdę. Tak też się stało w momencie w którym wyszłam wszystko wróciło. Wiedziałam gdzie jestem i dlaczego, co muszę zrobić. Wysuszyłam włosy i zaplotłam je w luźnego kłosa. 
Założyłam trochę bardziej eleganckie ubrania i zeszłam na dół. Zastałam tam Liama z Daniell
-hej jakby coś to idę szukać pracy-powiedziałam i skierowałam się do wyjścia
-może ci pomogę, w butiku mojej koleżanki szukają sprzedawczyni ?-spytała Daniell. Ucieszyłam się bo im szybciej znajdę pracę tym więcej zarobię przez to pół roku no i nie będę żyła za czyjeś pieniądze
-chętnie, dziękuje-powiedziałam z uśmiechem.
Chwilę później stałyśmy już przed ekskluzywnym butikiem. Daniell wesoło przywitała się z koleżanką, przedstawiła mnie i powiedziała o co chodzi. Jej koleżanka bardzo się ucieszyła. Chwilę ze mną porozmawiała i dostałam pracę! 
Wiem, że to pewnie dzięki Daniell ale i tak się cieszę. Miałam zacząć od razu, dla mnie żaden problem.

*jakiś czas później*
Moje życie było bardzo monotonne, codziennie chodziłam do pracy ( no oczywiście bez niedziel i sobót). Później wychodziłyśmy gdzieś z Kate. W soboty zazwyczaj chodziłyśmy na imprezy, nie piłyśmy za dużo bo Liam oczywiście nie wiedział gdzie idziemy więc nie mogłyśmy wrócić pijane.  Do tej pory jeszcze nie spotkałam chłopaków, chociaż Liam ciągle przekonuje mnie żebym się z nimi spotkała. Jednak cały czas stoję na swoim i nie zgadzam się. 
Dzisiaj jak zwykle poszłam do pracy, miałam całkiem dobry humor bo już za dwa tygodnie święta. 
Nie wiedziałam jeszcze jak je spędzę ale i tak się cieszyłam bo kocham święta Pamiętam jak obchodziłyśmy je z mamą. Od rana razem gotowałyśmy później szłyśmy razem do galerii by kupić prezenty. Później wracałyśmy do domu i przed kominkiem opowiadałyśmy sobie jak minął nam ten rok.Dawałyśmy sobie prezenty. Było bardzo miło. W tym roku zapewne będą nudne i smutne. Okazało się że dziś mam pracować sama bo moja koleżanka zachorowała. Nie przeszkadzało mi to, lubiłam być sama i rozmyślać nad wszystkim. Wyszłam na chwilę na zaplecze i usłyszałam otwieranie drzwi. 
-dzień dobry chciałem kupić coś dla dziewczyny, halo jest tu ktoś?-usłyszał dobrze znany mi głos. Moje serce zabiło mocniej, . W sklepie nie było nikogo innego wiedziałam, że to ja  muszę go obsłużyć. 
-już idę-powiedziałam zmienionym głosem z nadzieją że mnie nie pozna. Przeczesałam włosy i wyszłam z zaplecza. Zobaczyłam go oglądającego jakąś koszulkę. 
Moje nogi stały się jak z waty, a przez gardło nie chciał mi przejść żaden dźwięk
-nareszcie -powiedział odwracając się. Bałam się jego reakcji jak mnie zobaczy, moje serce biło z zawrotną prędkością a przez głowę przechodziły najróżniejsze scenariusze. 
-R..Rose?-spytał zdziwiony
-cześć-powiedziałam cicho i spuściłam głowę, nie chciałam patrzeć na niego. Bałam się, on przez chwilę stał nic nie mówiąc. Stwierdziłam, że trzeba przerwać tą ciszę
-to co chciałeś kupić?-spytałam bo przez gardło nie przeszło mi nic innego.. Chociaż w głowie miałam masę pytań.
-naprawdę o tym chcesz rozmawiać-spytał otrząsając się
-a o czym chyba po to tu przuszedłeś?
-tęskniłem za tobą, nie odbierałaś telefonu, nie odzywałaś się. Bałem się że już nigdy cię nie zobaczę...
-przestań!-przerwałam mu i poczułam jak łza spływa mi po policzku. Nie chciałam z nim rozmawiać. Wszystkie wspólne chwile odtwarzały mi się w myślach. To wszystko wróciło.
On podszedł i chciał mnie przytulić jednak odsunęłam się, nie mogłam. Po prostu nie mogłam. Sama nie wiedziałam dlaczego tak się zachowuje.
-Rose proszę-powiedział. W tym momencie drzwi do sklepu otworzyły się i wszedł Liam
-nie mogłem się do ciebie dodzwonić więc przyszedłem....-zaczął jednak zaciął się gdy zobaczył Stylesa.
-Liam?-spytał zdziwiony- wiedziałeś o wszystkim, o tym że tutaj jest, że wróciła ?-zapytał.
-tak-odpowiedział cicho Liam bo wiedział, że Harry będzie na niego zły.
-i nic nam nie powiedziałeś?
-ja go o to prosiłam, obiecał mi -wtrąciłam się bo nie chciałam, żeby wina spadła Liama
-dlaczego??-spytał zdziwiony loczek
-nie chciałam wracać do tego co było, chcę zapomnieć. Liam wiedział tylko dlatego, że jest moim kuzynem i jego mama mu o wszstkim powiedziała-tłumaczyłam. Nie chciałam ciągnąć tej rozmowy dalej. Nie czułam się na siłach by opowiadać mu to wszystko co się zdążyło.
-to znaczy, że nie zależy ci  już na nas, tak po prostu zapomniałaś, -powiedział ze złością-szkoda, że my tak nie potrafimy-dodał ciszej. W jego głosie można było wyczuć rozczarowanie, smutek. Było mi go żal, chciałam mu wytłumaczyć, że nie zapomniałam. Ale miałam być twarda, nie mogłam się rozczulać.
-jednak jakoś daliście sobie radę, widziałam was na koncercie, i ostatnim wywiadzie z resztą masz dziewczynę to chyba wystarczająco świadczy o tym, że jest wam lepiej be ze mnie-powiedziałam. Nie wiem dlaczego chciałam całą winę zrzucić na nich. Ja nigdy nie potrafiłam przyznać się do błędu, musiałam obwinić też kogoś by nie być tym najgorszym.
-to nieprawda! ja nie mam dziewczyny, a to co oglądałaś w wywiadzie to była gra. Tak naprawdę wszystkim nam cię brakuje-powiedział i nagle dodał olśniony i widocznie szczęśliwy- nie zapomniałaś o nas, oglądałaś wywiady, byłaś na koncercie!
-Harry nie chcę już o tym rozmawiać proszę, ja już nie wrócę musicie o mnie zapomnieć i tyle-powiedziałam oddalając się na zaplecze. Usłyszałam jeszcze tylko jak Harry krzyczy
-ja nie chcę o tobie zapominać, kocham cię!-poczułam się szczęśliwa. Jednak nie zmieniłam swojej decyzji. Postanowiłam, że nie wracam i mam zamiar się tego trzymać. Może wreszcie uda mi się ułożyć zwykłe spokojne życie.

-----------------------------------------------------------
Muszę wam powiedzieć, że jest mi przykro bo tylko dwie osoby skomentowały ostatni rozdział ;(
Sama nie wiem czy ten blog ma sens, czytam blogi na których jest po 30 obserwatorów i masa komentarzy pod rozdziałami. U mnie są tylko dwa więc zastanawiam się czy powinnam dalej pisać skoro i tak prawie nikt tego nie czyta.

wtorek, 4 grudnia 2012

#26

Budząc się następnego dnia miałam nadzieję, że to był tylko sen. Głupi, nieprawdziwy sen. Rozejrzałam się i zauważyłam, że nie jestem u siebie. Wtedy byłam już pewna,  że to nie sen. Poczułam niemiłe ukłucie w żołądku, znów miałam ochotę się rozpłakać tylko że nie miałam już na to siły. Bezsilnie upadłam na łóżko. W mojej głowie kłębiły się myśli, a w środku paliła się nadzieja że on jednak żyje. Zaraz wejdzie do mojego pokoju i powie z uśmiechem że śniadanie czeka na stole. Próbowałam zaprzeczyć, wyrzucić ze swojej głowy myśli, że tata już nie żyje. Jednak to ciągle wracało jeszcze mocniej uderzając o moje serce. faza płaczu zmieniła się w złość. Zaczęłam rzucać poduszką, uderzać dłońmi w ścianę. Po chwili do pokoju ktoś wbiegł i złapał mnie w pasie. Ja uderzałam go pięściami po torsie.
-spokojnie Rose-powiedział. Poznałam ten głos, uspokoiłam się i przetarłam załzawione oczy. Zobaczyłam zmartwioną twarz Liama. Wtuliłam się w niego i poczułam, że znów się rozklejam. To było silniejsze ode mnie. Liam zaczął mnie delikatnie kołysać w prawo i w lewo gładząc moje plecy dłonią. Kiedy już się trochę uspokoiłam, zapytałam
-co ty tu robisz?
-dowiedziałem się wszystkiego od mojej mamy i przyjechałem. Nie mogłem zostawić cię z tym samej-powiedział przyjaźnie uśmiechając się do mnie.
-ale dlaczego?-spytałam bo nie rozumiałam przecież Paul mówił, że jest im lepiej be ze mnie.
-bo jesteś dla mnie ważna-powiedział i mocniej mnie przytulił. I wtedy w tym całym smutku poczułam małą iskierkę szczęścia.
-dziękuję-odpowiedziałam. 
Przez cały dzień Liam próbował mnie pocieszać, opiekował się mną, rozmawiał ze mną. Jeśli rozmową można nazwać to, że on mówi a ja milczę. Mimo tego, że się starał ja i tak nic nie zjadłam ani nie wyszłam z pokoju. Nie chciałam wracać do swojego domu, tam wszystko przypominałoby mi o tacie. Wiem bo już raz to przechodziłam. 
Tak mijały dni za dniami, nie poszłam nawet na pogrzeb. Nie czułam się na siłach, cały ten dzień przepłakałam nie wpuszczając do siebie nikogo.  Dopiero po pewnym czasie zaczynałam czuć się trochę lepiej, jednak kiedy Liam wyjechał ( musiał wracać do chłopaków, fanów) znów zaczęłam się staczać. 
Ale pewnego dnia wstałam inna, nie byłam już zrozpaczona. Nadal było mi smutno, lecz przypomniałam sobie co powiedziała mi mama, kiedy jako małe dziecko zapytałam o tatę 
" Pamiętaj o tym, że mimo tego iż nie ma go z nami to on i tak cały czas jest przy nas. Pilnuje nas i jeśli będziemy go potrzebować to przyjdzie i pomoże nam" . 
Miała racje, kiedy go potrzebowałam, zjawił się i zabrał mnie do siebie. Tego dnia postanowiłam zacząć wszystko od nowa. Znowu. Było bardzo wcześnie więc wszyscy spali. Ja nadal mieszkałam u Kate. Wróciłam do domu.  Drżącymi dłońmi tworzyłam drzwi , weszłam do środka jednak czułam że moje nogi są jak z waty. Chodziłam po domu i przypominałam sobie, wspominałam z uśmiechem na ustach i łzami w oczach. Później weszłam do pokoju przebrałam się, wzięłam prysznic. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam jakiegoś faceta.
Miał może z 30 lat, ubrany był w garnitur. 
-kim pan jest?-spytałam
-jestem przyjacielem twojego taty, posłuchaj on sprzedał ten dom kilka dni przed śmiercią. Jego nowi właściciele przyjadą tutaj dzisiaj. Wiem, że to zabrzmi okrutnie ale musisz się wyprowadzić-powiedział, a ja myślałam że żartuje
-dlaczego go sprzedał?
-miał problemy finansowe musiał to zrobić
-dziękuje za informacje, dowidzenia-powiedziałam i zamknęłam drzwi. Byłam zła, że tata nic mi o tym nie powiedział jednak po chwili to minęło. Znów poczułam, że tracę grunt pod nogami, nie wiedziałam co mam zrobić. Ale nie miałam wyjścia, zaczęłam się pakować, nie było tego dużo bo większość rzeczy taty zabrała jego siostra. Spakowałam tylko siebie do jednej dużej walizki i wyszłam z domu. Klucze zaniosłam sąsiadom i udałam się w kierunku hotelu. Nie chciałam wpraszać się do Kate i tak długo u niej siedziałam a innego wyboru nie miałam. Na szczęście tata zostawił trochę pieniędzy na moim koncie więc mogłam zapłacić za nocleg. Zostawiłam swoje rzeczy i poszłam na cmentarz. Było mi ciężko ale wiedziałam, że muszę. Po drodze kupiłam znicz i paczkę zapałek. Ręce bardzo mi się strzęsły, ledwo co zapaliłam znicz. Siedziałam tam bardzo długo "rozmawiając" z tatą. Zaczęłam odczuwać zimno więc skierowałam się w stronę hotelu, ale po drodze przypomniałam sobie, że zostawiłam  w domu zdjęcie na którym jestem ja, mama i tata. Dziwnie się czułam pukając do drzwi domu, w którym jeszcze niedawno mieszkałam. Otworzyła mi starsza pani
-chciałam zapytać czy nie znalazła pani może zdjęcia w moim pokoju?-zapytałam  szybko i dopiero po chwili zdałam sobie sprawę, że ta  pani nie wie o czym mówię. Wszystko jej wytłumaczyłam a ona wpuściła mnie do domu i kazała chwilkę zaczekać. Chwilę później ukazała się w pokoju ze zdjęciem. Bardzo się ucieszyłam podziękowałam i wyszłam z domu. Przed bramą wpadłam na Liama, który jak mnie poznał, mocno mnie przytulił
-martwiłem się, zabrałaś wszystkie rzeczy i uciekłaś. Nie odbierałaś telefonu-powiedział
-musiałam się wyprowadzić bo to nie jest mój dom, tata go sprzedał, a nie odbierałam bo zostawiłam telefon hotelu.
-dlaczego nie zadzwoniłaś do mnie albo Kate?
-nie chciałam was martwić jestem już duża i dam sobie radę-powiedziałam. Liam był bardzo zdziwiony to normalne przecież jeszcze wczoraj wypłakiwałam się u Kate. Liam odprowadził mnie do hotelu cały czas przekonując mnie, że mogę zamieszkać z nim i chłopakami
-Liam posłuchaj ja nie chcę do tego wracać i znowu mieszać wam w życiu-powiedziałam. 
-a jeśli my chcemy, żebyś wróciła?-spytał-posłuchaj Rose jesteś dla nas ważna. Zespół po twoim odejściu nie może się otrząsnąć
-Paul mówił coś innego-powiedziałam do siebie, jednak Liam to usłyszał.
-kiedy rozmawiałaś z Paulem o co ci powiedział?
-po koncercie, powiedział że od kiedy mnie nie ma jest wam lepiej-nie wiem dlaczego to powiedziałam.
-to nie prawda jest odwrotnie, Harry kompletnie się załamał, Zayn cały czas powtarza że to jego wina Louis przestał tyle żartować a Niall mało je. -powiedział Liam.
-posłuchaj ja nie chcę wracać-powiedziałam. Nie byłam gotować znów się w to mieszać i przechodzić tego od nowa. Cały czas zależało mi na loczku i bałam się z nim spotkać. 
-to możesz zamieszkać u Daniell, ona na pewno się zgodzi, chłopcy nie dowiedzą się że wróciłaś, a ja będę spokojny że wszystko u ciebie ok. proszę cię-powiedział
-Liam...
-Rose musisz ze mną wrócić nie zostawię cię tak. Kate też zabiorę jeśli chcesz?-po wielu namowach zgodziłam się i dwie godziny później siedzieliśmy w trójkę w samolocie do Londynu.

------------------------------------------------------------------------------------
Hey, Hej Hello!
Wracam z nowym rozdziałem, jak wam się podoba???

Czytasz = komentujesz