czwartek, 6 grudnia 2012

# 27

Leciałam samolotem siedząc pomiędzy Kate i oknem. Wpatrywałam się o okno. Czułam się tak jakby ktoś mnie porwał i siłą wsadził do samolotu. Zawsze lot samolotem sprawiał mi przyjemność, czułam że odlatuje. Zostawiam wszystko z tyłu, nie zastanawiając się nad tym że i tak kiedyś do tego wrócę. Teraz czułam się inaczej, tak jakbym wracała do przeszłości. Tak jakbym miała się spotkać z wszystkim co zostawiłam odlatując. W myślach toczyłam walkę czy spotkać się z chłopakami i z nimi porozmawiać czy zachowywać się tak jakby ten rozdział mojego życia był zamknięty. Niestety nie był, on ciągle był  przy mnie i wracał. Ciągnął się za mną nie dając mi spokoju. Oparłam głowę o szybę i przyglądałam się tak właściwie niczemu bo przez dobre pół godziny nie było widać prawie niczego przez mgłę. Dopiero po pewnym czasie zauważyłam krajobraz Londynu.
Z jednej strony ucieszyłam się, Londyn był moim miejscem, kochałam to miasto. Mimo wszystkiego co się wydarzyło. Jednak kiedy spojrzałam na Liama śpiącego obok Kate poczułam jak serce podchodzi mi do gardła. Mimo że ciągle starałam się wmawiać sobie, że Londyn jet duży i nie wpadnę na któregoś z chłopaków w sklepie kupując bułki, to i tak bałam się. Nie tylko tego, że ich spotkam, bardziej ich reakcji gdy mnie zobaczą. Czy są źli, może już zdążyli mnie znienawidzić. Kurcze ostatnio za dużo myślę. Poczułam jak ktoś mną potrząsa
-yyy tak?-spytałam
-mówiłam, że lądujemy-powiedziała trochę zaspana Kate. Bo oczywiście oni obydwoje z Liamem przespali cały lot, tylko ja nie mogłam zasnąć i ciągle myślałam. 
Szliśmy po lotniskowym parkingu rozglądając się za Daniell, to ona miała nas stąd odebrać. Dopiero po chwili zauważyłam że macha do nas z uśmiechem. Wydawało mi się, że znowu schudła i wypiękniała. Kurde przy niej czułam się jak gruba, stara ciotka, no ale nic muszę z tym jakoś żyć. Mulatka na powitanie mocno mnie przytuliła
-stęskniłam się-powiedziała
-ja też chociaż mało się znamy, -powiedziałam próbując się uśmiechnąć jednak wątpię żeby mi to wyszło. Ostatnio trenowałam przed lustrem "szczery" uśmiech, ale mi to nie wychodzi. No nic jeszcze poćwiczę i będzie dobrze. Przez prawię całą drogę siedziałam cicho co jakiś czas przysłuchując się jak Daniell wesoło rozmawia z Kate. Czułam się głupio z tym, że będziemy mieszkać u Daniell. Mało się znamy a ja tak po prostu mam u niej zamieszkać.
 Postanowiłam od razu poszukać pracy by gdy skończę 18 lat wyprowadzić się a na razie dokładać się do czynszu. 
Zatrzymaliśmy się przed bardzo zadbanym apartamentowcem, Liam pomógł nam z walizkami. 
Dom bardzo mi się spodobał, był skromny ale bardzo przytulny. Dostałam bardzo ładną sypialnię, była w różnych odcieniach błękitu. Na środku stało duże łóżko. Miałam też balkon, który był połączony z pokojem Kate. Zaniosłam walizki do siebie i od razu skierowałam się do łazienki. Musiałam ogarnąć się po podróży. weszłam do kabiny i odkręciłam kurek z wodą. Kochałam ten stan gdy  zapominałam o wszystkim. Nic nie miało znaczenia, nie było żadnych problemów. Wszystko znikało, tak jakby zostało przed drzwiami prysznicowymi czekając aż wyjdę. Tak też się stało w momencie w którym wyszłam wszystko wróciło. Wiedziałam gdzie jestem i dlaczego, co muszę zrobić. Wysuszyłam włosy i zaplotłam je w luźnego kłosa. 
Założyłam trochę bardziej eleganckie ubrania i zeszłam na dół. Zastałam tam Liama z Daniell
-hej jakby coś to idę szukać pracy-powiedziałam i skierowałam się do wyjścia
-może ci pomogę, w butiku mojej koleżanki szukają sprzedawczyni ?-spytała Daniell. Ucieszyłam się bo im szybciej znajdę pracę tym więcej zarobię przez to pół roku no i nie będę żyła za czyjeś pieniądze
-chętnie, dziękuje-powiedziałam z uśmiechem.
Chwilę później stałyśmy już przed ekskluzywnym butikiem. Daniell wesoło przywitała się z koleżanką, przedstawiła mnie i powiedziała o co chodzi. Jej koleżanka bardzo się ucieszyła. Chwilę ze mną porozmawiała i dostałam pracę! 
Wiem, że to pewnie dzięki Daniell ale i tak się cieszę. Miałam zacząć od razu, dla mnie żaden problem.

*jakiś czas później*
Moje życie było bardzo monotonne, codziennie chodziłam do pracy ( no oczywiście bez niedziel i sobót). Później wychodziłyśmy gdzieś z Kate. W soboty zazwyczaj chodziłyśmy na imprezy, nie piłyśmy za dużo bo Liam oczywiście nie wiedział gdzie idziemy więc nie mogłyśmy wrócić pijane.  Do tej pory jeszcze nie spotkałam chłopaków, chociaż Liam ciągle przekonuje mnie żebym się z nimi spotkała. Jednak cały czas stoję na swoim i nie zgadzam się. 
Dzisiaj jak zwykle poszłam do pracy, miałam całkiem dobry humor bo już za dwa tygodnie święta. 
Nie wiedziałam jeszcze jak je spędzę ale i tak się cieszyłam bo kocham święta Pamiętam jak obchodziłyśmy je z mamą. Od rana razem gotowałyśmy później szłyśmy razem do galerii by kupić prezenty. Później wracałyśmy do domu i przed kominkiem opowiadałyśmy sobie jak minął nam ten rok.Dawałyśmy sobie prezenty. Było bardzo miło. W tym roku zapewne będą nudne i smutne. Okazało się że dziś mam pracować sama bo moja koleżanka zachorowała. Nie przeszkadzało mi to, lubiłam być sama i rozmyślać nad wszystkim. Wyszłam na chwilę na zaplecze i usłyszałam otwieranie drzwi. 
-dzień dobry chciałem kupić coś dla dziewczyny, halo jest tu ktoś?-usłyszał dobrze znany mi głos. Moje serce zabiło mocniej, . W sklepie nie było nikogo innego wiedziałam, że to ja  muszę go obsłużyć. 
-już idę-powiedziałam zmienionym głosem z nadzieją że mnie nie pozna. Przeczesałam włosy i wyszłam z zaplecza. Zobaczyłam go oglądającego jakąś koszulkę. 
Moje nogi stały się jak z waty, a przez gardło nie chciał mi przejść żaden dźwięk
-nareszcie -powiedział odwracając się. Bałam się jego reakcji jak mnie zobaczy, moje serce biło z zawrotną prędkością a przez głowę przechodziły najróżniejsze scenariusze. 
-R..Rose?-spytał zdziwiony
-cześć-powiedziałam cicho i spuściłam głowę, nie chciałam patrzeć na niego. Bałam się, on przez chwilę stał nic nie mówiąc. Stwierdziłam, że trzeba przerwać tą ciszę
-to co chciałeś kupić?-spytałam bo przez gardło nie przeszło mi nic innego.. Chociaż w głowie miałam masę pytań.
-naprawdę o tym chcesz rozmawiać-spytał otrząsając się
-a o czym chyba po to tu przuszedłeś?
-tęskniłem za tobą, nie odbierałaś telefonu, nie odzywałaś się. Bałem się że już nigdy cię nie zobaczę...
-przestań!-przerwałam mu i poczułam jak łza spływa mi po policzku. Nie chciałam z nim rozmawiać. Wszystkie wspólne chwile odtwarzały mi się w myślach. To wszystko wróciło.
On podszedł i chciał mnie przytulić jednak odsunęłam się, nie mogłam. Po prostu nie mogłam. Sama nie wiedziałam dlaczego tak się zachowuje.
-Rose proszę-powiedział. W tym momencie drzwi do sklepu otworzyły się i wszedł Liam
-nie mogłem się do ciebie dodzwonić więc przyszedłem....-zaczął jednak zaciął się gdy zobaczył Stylesa.
-Liam?-spytał zdziwiony- wiedziałeś o wszystkim, o tym że tutaj jest, że wróciła ?-zapytał.
-tak-odpowiedział cicho Liam bo wiedział, że Harry będzie na niego zły.
-i nic nam nie powiedziałeś?
-ja go o to prosiłam, obiecał mi -wtrąciłam się bo nie chciałam, żeby wina spadła Liama
-dlaczego??-spytał zdziwiony loczek
-nie chciałam wracać do tego co było, chcę zapomnieć. Liam wiedział tylko dlatego, że jest moim kuzynem i jego mama mu o wszstkim powiedziała-tłumaczyłam. Nie chciałam ciągnąć tej rozmowy dalej. Nie czułam się na siłach by opowiadać mu to wszystko co się zdążyło.
-to znaczy, że nie zależy ci  już na nas, tak po prostu zapomniałaś, -powiedział ze złością-szkoda, że my tak nie potrafimy-dodał ciszej. W jego głosie można było wyczuć rozczarowanie, smutek. Było mi go żal, chciałam mu wytłumaczyć, że nie zapomniałam. Ale miałam być twarda, nie mogłam się rozczulać.
-jednak jakoś daliście sobie radę, widziałam was na koncercie, i ostatnim wywiadzie z resztą masz dziewczynę to chyba wystarczająco świadczy o tym, że jest wam lepiej be ze mnie-powiedziałam. Nie wiem dlaczego chciałam całą winę zrzucić na nich. Ja nigdy nie potrafiłam przyznać się do błędu, musiałam obwinić też kogoś by nie być tym najgorszym.
-to nieprawda! ja nie mam dziewczyny, a to co oglądałaś w wywiadzie to była gra. Tak naprawdę wszystkim nam cię brakuje-powiedział i nagle dodał olśniony i widocznie szczęśliwy- nie zapomniałaś o nas, oglądałaś wywiady, byłaś na koncercie!
-Harry nie chcę już o tym rozmawiać proszę, ja już nie wrócę musicie o mnie zapomnieć i tyle-powiedziałam oddalając się na zaplecze. Usłyszałam jeszcze tylko jak Harry krzyczy
-ja nie chcę o tobie zapominać, kocham cię!-poczułam się szczęśliwa. Jednak nie zmieniłam swojej decyzji. Postanowiłam, że nie wracam i mam zamiar się tego trzymać. Może wreszcie uda mi się ułożyć zwykłe spokojne życie.

-----------------------------------------------------------
Muszę wam powiedzieć, że jest mi przykro bo tylko dwie osoby skomentowały ostatni rozdział ;(
Sama nie wiem czy ten blog ma sens, czytam blogi na których jest po 30 obserwatorów i masa komentarzy pod rozdziałami. U mnie są tylko dwa więc zastanawiam się czy powinnam dalej pisać skoro i tak prawie nikt tego nie czyta.

4 komentarze:

  1. ja cie, ale zajebiste <3
    chce kolejny ^^
    ten normalnie rewelka
    jesteś genialna *_*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojjj, ale mi się spodobało twoje opowiadanie, czytałam dzisiaj je caaaaałe od początku.
    Mam nadzieje, że mi wybaczysz tego, że nie komentowałam każdego rozdziału ; (
    Wiesz, może powinnaś pisać dla siebie, a nie dla ilości komentarzy, jestem pewna, że czyta to dużo ludzi, tylko nie komentują.
    Czytają te świetne opowiadanie i zamiast skomentować zastanawiają się co będzie dalej z Rose i One Direction.
    + Straaasznie podobał mi się pierwszy pocałunek Rose i Harry'ego. Zabawne i urocze ; )
    Pisz, pisz, pisz, pisz dalej ! ; *

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za wszystko co napisałas. Masz rację będę pisala to opowiadanie dla siebie ;)

      Usuń
  3. Chciałabym serdecznie zaprosić na jedenasty rozdział z perspektywy Lucy. Można również zadawać pytania bohaterom oraz mi. Mam nadzieję, że wpadniesz :)
    www.sweet-sounds-of-his-voice.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń