poniedziałek, 8 października 2012

#15

Wstałam dość wcześnie jak na mnie, bo była dopiero 6.  Chciałam położyć się i spać dłużej ale mój wzrok uciekł w stronę kalendarza. Dzisiaj urodziny mojej mamy. Muszę pojechać na jej grób, zanieść kwiatki, dawno tam nie byłam a obiecałam sobie, że nie zapomnę o niej. Szybko doprowadziłam się do porządku, założyłam to, spakowałam do torby najpotrzebniejsze rzeczy i wyszłam z domu. Udałam się na przystanek, miałam szczęści bo akurat przyjechał autobus. Po drodze myślałam nad tym co mnie spotkało i że jakiś czas temu byłam normalną nastolatką, która często kłóci się z mamą, buntuje się ale i tak z każdym problemem przychodzi do niej. Tak strasznie za nią tęsknie, chciałabym żeby była teraz ze mną obchodziłybyśmy jej urodziny tak jak zawsze. Obie robiłyśmy sobie dzień wolny, robiłam śniadanie dla mamy, później szłyśmy na spacer, dużo rozmawiałyśmy a na koniec dnia śpiewałam dla niej piosenkę która była odzwierciedleniem czasu od jej poprzednich urodzin. Nawet nie wiem kiedy zaczęłam płakać, to jest nie fair, że straciłam oboje rodziców. Tata nas zostawił, a mama umarła, do tego nie wiem gdzie będę mieszkać bo w domu w którym miałam zamieszkać jest chłopak który mnie zgwałcił. Dlaczego to wszystko jest takie skomplikowane? Dlaczego nie mogę być normalną nastolatką?
Chwilę później autobus dojechał, wysiadłam z niego i skierowałam się w stronę cmentarza, ostatnio byłam tutaj w dniu mojej wyprowadzki. Zapaliłam znicz na jej grobie i wyjęłam kartkę z nutami
-cześć mamo, przepraszam że długo cie nie odwiedzałam ale wszystko się pokomplikowało. Dzisiaj twoje urodziny, napisałam dla ciebie piosenkę, -powiedziałam i zaczęłam śpiewać, po moich policzkach leciały łzy. W tej piosence napisałam całą prawdę, wszystkie moje myśli, zawsze tak robiłam. Dzięki temu byłyśmy sobie z mamą bliższe. Kiedy skończyłam śpiewać, poczułam że ktoś usiadł obok mnie
-to było przepiękne
-Harry? co ty tutaj robisz-powiedziałam wycierając łzy
-martwiłem się bo wyszłaś bez słowa, Liam powiedział że może tutaj cie znajdę
-dzisiaj są jej urodziny-powiedziałam patrząc na zdjęcie mamy, była na nim taka uśmiechnięta.-musiałam tu przyjechać, przypomniałam sobie o tym dopiero rano spieszyłam się i zapomniałam wam powiedzieć -mówiłam cały czas patrząc na grób, tak strasznie chciało mi się płakać, w końcu nie wytrzymałam i zaczęłam cicho łkać, ale Harry to usłyszał bo mocno mnie przytulił
-cii spokojnie,
-tak bardzo mi jej brakuje
-rozumiem cię
-to wszystko moja wina
-dlaczego tak myślisz
-bo to prze ze mnie umarła
-Rose nie myśl tak
-ale to prawda!-krzyknęłam-byłam taka uparta, ona prosiła mnie ale nie ja musiałam postawić na swoim-mówiłam płacząc
-ciii nie płacz
-to było pod koniec roku szkolnego-zaczęłam opowiadać kiedy już się uspokoiłam-poznałam chłopaka i zakochałam się, byliśmy razem. Tego dnia były jego urodziny, zaprosił mnie, ale moja mama się nie zgodziła bo przecież nie mam 18 lat, a on był już pełnoletni. Postawiłam na swoim i uciekłam na tę imprezę, wszystko szło dobrze do momentu w którym nie zobaczyłam jak całuje się z jakąś laską. -czułam, że po moich policzka spływają łzy, te wspomnienia były dla mnie bolesne-to działo się tak szybko. Wybiegłam z jego domu na ulicę, jechało jakieś auto i żeby mnie nie przejechać zatrzymało się, nie wiem co było dalej wiem tyle, że kilka aut dalej była moja mama. Prze ze mnie, przez to że zatrzymałam tamto auto moja mama zderzyła się z tirem i.... ona .. ona umarła, umarła prze ze mnie rozumiesz?!-powiedziałam  i wybuchłam jeszcze większym płaczem, wtulając się w Harrego.  On próbował mnie uspokoić ale to nic nie dawało, w tym momencie wróciły wszystkie wspomnienia widziałam to, jak w mamę uderza tir. Jak ona się męczy, wiedziałam że to prze ze mnie i czułam się strasznie winna. TO niesprawiedliwe, ona mnie tak kochała a ja ją zabiłam. Harry oczywiście powtarzał mi, że to nie moja wina ale wiedziałam że mówił to tylko dlatego że tak się robi.
Po jakimś czasie, kiedy byłam już spokojniejsza, skierowaliśmy się w stronę domu.  Jechaliśmy w ciszy, ale ta cisza mi nie przeszkadzała. Ale Harry ją przerwał
-Rose gdzie będziesz mieszkać?
-nie wiem, ale na pewno nie w waszym domu
-wtedy gdy mówiłem, żebyśmy zamieszkali razem, ja nie żartowałem.
-Harry, to bardzo miłe, ale mieszkasz z chłopakami a ja nie chcę ci komplikować  życia
-nic nie komplikujesz, mieszkalibyśmy blisko nich, ja naprawdę chcę ci pomóc
-ja nie mogę cię wykorzystywać rozumiesz?
-ale ty mnie nie wykorzystujesz ja sam tego chce, proszę obiecaj mi, że to przemyślisz?
-obiecuje, ale wątpię żebym zmieniła zdanie
-a gdzie indziej chcesz mieszkać?
-nie wiem Harry, nie wiem, zostawmy ten temat dobrze?
-okej,
-dzięki-powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam
-od kiedy śpiewasz?
-ja nie śpiewam
-przecież słyszałem
-po pierwsze podsłuchiwałeś, a po drugie ja śpiewam tylko dla mamy
-masz naprawdę piękny głos, sama napisałaś tamtą piosenkę?
-tak, robiłam to co roku na urodziny mamy
-masz talent
-ja tak nie uważam, -powiedziałam i wysiadłam z auta bo akurat zatrzymaliśmy się pod domem.
Weszłam do niego i poszłam do pokoju loczka się przebrać, założyłam to i zeszłam na dół. W kuchni spotkałam Louisa.
-hej fajnie cie widzieć-powiedział jedząc marchewkę
-tak to się naciesz bo niedługo mnie nie będzie
-a gdzie będziesz?
-jeszcze nie wiem
-nie rozumiem cie-powiedział
-wiesz ja siebie też często nie rozumiem-powiedziałam i wzięłam butelkę wody-idę się przejść
-dobra, jak spotkasz po drodze Kevina to powiedz mu, żeby wrócił już do domu
-kim jest Kevin?
-to ty go nie znasz?
-yy nie
-tak być nie może, Kevin to mój przyjaciel, muszę was zapoznać Już wiem! zrobię dzisiaj wieczorek zapoznawczy, o 16 masz być w domu-powiedział
-okej, chętnie go poznam do zobaczenia.-powiedziałam i wyszłam. Chodziłam po ulicach przyglądając się ludziom. Lubiłam to robić, zastanawiać się jakie mają problemy lub co zdarzyło się że są tacy szczęśliwi. Przyglądałam się jak się zachowują, co robią nie wiem dlaczego ale to mnie odprężało. Nie myślałam wtedy o sobie tylko o ich.Nagle poczułam wibracje w kieszeni spodni, wyjęłam telefon-dzwonił Harry
-Rose potrzebujemy pomocy możesz przyjść do domu?
-jasne zaraz będę-powiedziałam i skierowałam się do ich domu. Nie wiem dlaczego ale poczułam się szczęśliwa, ktoś mnie potrzebował to było miłe, jak na razie to ja potrzebowałam wsparcia innych, ale teraz spróbuje ogarnąć swoje życie i będę pomagać innym. Nie jestem jakąś dobrą wróżką czy coś, ale chcę odwdzięczyć się losowi za to, że spotkałam chłopaków.
-nareszcie jesteś-tak przywitał mnie Harry kiedy weszłam do domu
-to co się stało?-spytałam wchodząc do salonu, zobaczyłam wszystkich oprócz Zayna. Każdy miał w ręku telefon, to nie oznaczało nic dobrego.
-Zayn zniknął-powiedział smutno Liam
-ale jak to zniknął?-dopytywałam
-no wczoraj wieczorem wyszedł, nie mówił gdzie idzie, często mu się to zdarza ale zawsze wracał, tylko że teraz nie wrócił, nie odbiera naszych telefonów i nie ma cześci jego ubrań.
-to znaczy, że wyjechał tylko gdzie?-zastanawiałam się głośno
-no właśnie tego nie wiemy, mieliśmy nadzieję że może ty coś wiesz-do rozmowy przyłączył się Louis
-dlaczego ja?
-bo on próbował cię przerosić i wgl mieliśmy nadzieję że coś wiesz- mówił smutno Niall, mi też zrobiło się smutno, nie z powodu zniknięcia Zayna bo co do niego swojego zdania nie zmieniłam chociaż trochę się zmartwiłam, ale było mi przykro bo widziałam jak chłopcy się tym przejmują.
-pójdę do siebie, zaraz zejdę i razem coś wymyślimy ok?-zapytałam
-dobrze, bo my już nie wiemy co robić.- Weszłam do swojego pokoju, nie do pokoju Harrego bo tam przecież nocowałam. Sięgnęłam do walizki i zaczęłam szukać czegoś luźnego od ubrania, otworzyłam małą kieszonkę z tyłu walizki i znalazłam moje legginsy ale była tam też jakaś koperta z napisem "Rose". szybkim ruchem ją otworzyłam i wzięłam do ręki list;
               
            Droga Rose!
Mam prośbę, nie wyrzucaj tego listu, przeczytaj go! To dla mnie bardzo ważne.
Znasz tę historię tylko ze swojej perspektywy i chociaż wiem, że nic nie usprawiedliwia mojego zachowania chciałbym żebyś przeczytała i dowiedziała się jak to wyglądało z mojej strony.

Miałem problemy w szkole, ludzie nie chcieli się ze mną zadawać. Ignorowali mnie lub wyśmiewali do czasu kiedy poznałem tę grupkę. Wszyscy mijali ją ze strachem lub podziwem. Zaimponowało mi to ale tak jak inni nie podszedłem do nich. Na następnej przerwie to oni przyszli do mnie, zaprosili mnie do ich grupy, czułem się wtedy lepszy, lepszy od innych który patrzyli na mnie z zazdrością. Tak mi się wtedy wydawało. Już na pierwszym spotkaniu namówili mnie bym spróbował narkotyków, a ja byłem na tyle głupi, żeby to zrobić bo bałem się znów zostać sam. 
Kiedy uzależniłem się od tego, zaproponowali mi tez sprzedarz, dałem się w to wciągnąć. Sprzedawałem i ćpałem. Zmieniłem się. Pewnego dnia, jeden z nich zrobił to z dziewczyną w jednym z pomieszczeń w "naszej miejscówce". Obydwoje byli naćpani, później wszyscy to zrobili a ja nie. Wyśmiali mnie, dlatego powiedziałem im, że to zrobię. Oni zaaranżowali to spotkanie z tobą, byłem pod wpływem narkotyków i się ich posłuchałem. 
Następnego dnia doszło do mnie to co zrobiłem i zacząłem cię szukać. Chciałem cie przeprosić, jakoś to wynagrodzić. Udało mi się, ale kiedy stanąłem pod twoim domem stchórzyłem. Tak po prostu uciekłem.
Rose, ja do dzisiaj żałuję tego co zrobiłem. Bardzo często o tym myślałem i kiedy wszedłem do twojego pokoju i zobaczyłem twój tatuaż, poznałem cię. Chciałem się przyznać ale nie potrafiłem i wtedy ty dostałaś ten list, opowiedziałaś nam tą historię i nie wytrzymałem przyznałem się. Z jednej strony ciesze się bo czuję się lepiej, ale z drugiej strony szkoda bo moglibyśmy być przyjaciółmi a teraz to już na pewno nie możliwe. 

Pisze do ciebie z jeszcze jednego powodu, chcę ci powiedzieć żebyś nie martwiła się już tym listem, który znalazłaś wcześniej. Zajałem się tym, oni już nic od ciebie nie chcą.
A gdybym któregoś dnia wyjechał to nie martwcie się o mnie, bo to znaczy, że znalazłem sposób na to by jakoś ci odpokutować chcociaż w najmniejszy sposób i na pewno wrócę jak  tylko wszystko załatwię.


Jeszcze raz przepraszam Zayn.


Byłam w szoku, kiedy się otrząsnęłam zbiegłam szybko na dół.
-Chłopaki!! Już wiem!-krzyczałam biegnąc po schodach
-co?-spytali wszyscy
-słuchajcie, Zayn napisał do mnie list. Przeczytam wam fragment: A gdybym któregoś dnia wyjechał to nie martwcie się o mnie, bo to znaczy, że znalazłem sposób na to by jakoś ci odpokutować chociaż w najmniejszy sposób i na pewno wrócę jak  tylko wszystko załatwię.
-tylko co on mógł wymyślić?-myślał Louis
-nie wiem ale mam nadzieję, że nie wpakuje się w jakieś wielkie kłopoty-Powiedział Liam
-my też, a teraz może coś zjemy skoro zagadka rozwiązana?-spytał wiecznie głodny Niall
-nic nie jest rozwiązane!-mówił zdenerwowany Harry
-spokojnie, na razie nie możemy zrobić nic więcej niż czekać -starałam się go uspokoić.
-może i tak ale nie potrafię tak po prostu tu siedzieć
-damy radę, zobaczysz-powiedziałam i go  przytuliłam. Zobaczyłam jak wielką przyjaźnią darzą się chłopaki. To jest coś wspaniałego, mają w sobie oparcie, są dla siebie ważni, tworzą rodzinę. Trochę zazdroszczę im tego, ale w końcu nie każdemu jest to dane. Może nie zasłużyłam? Tego nie wiem, ale wiem że móc mieszkać z nimi, pomagać im i otrzymywać od nich pomoc to jest bardzo dużo. To jest dla mnie bardzo ważne i postaram się tego nie zmarnować. Dlatego wiem, że muszę postarać się wybaczyć Zaynowi. Chociaż to jest strasznie trudne, to spróbuje dla nich. Dla Liam'a, Harrego, Niall'a i Louisa. By móc otrzymać od nich chodź trochę takiej przyjaźni, by na nią zapracować i jej nie stracić i by dać im w zamian to samo, a nawet więcej.
-----------------------------------------------------------------
Przepraszam! Strasznie się rozleniwiłam, kiedy miałam troszkę wolnego to spędzałam go z przyjaciółmi lub czytałam blogi. Generalnie mam dużo nauki i mało czasu jak pewnie wszyscy więc mam nadzięje, że mnie zrozumiecie.

1 komentarz: